Za realizację odpowiada studio IQ Garden, które od lat zajmuje się tego typu projektami. O szczegółach opowiada architekt krajobrazu Bartosz Dankiewicz.
Jak zrodził się ten nowatorski pomysł?
Jego geneza ma długą historię. Przed laty byłem na spotkaniu z Patrickiem Blancem, francuskim botanikiem i twórcą idei zielonych ścian. To on ponad 30 lat temu wpadł na taki pomysł. Wykorzystał wiedzę zdobytą podczas badań w lasach równikowych. Obserwował rośliny, które porastają wielkie pnie drzew i odkrył, że potrzebują one bardzo mało przestrzeni na korzenie – czasem jedynie kilka milimetrów ziemi. Ta szalona idea sprawdziła się w krajach tropikalnych i na południu Europy. Zdaniem Blanca podobną technologię można zastosować nawet w Polsce, przy czym teoria ta wydawała mi się dość absurdalna. Nasze warunki klimatyczne nie pozwalają na takie eksperymenty. Podstawowy podwód to duża zmienność klimatu i temperatury w ciągu doby – a to dla roślin mało komfortowa sytuacja.
Więc zanim pomysł ujrzał światło dzienne, upłynęło sporo czasu...
Sam pomysł wprowadzania ścian roślin w miastach wydawał się doskonały, ale skopiowanie go jeden do jednego było niemożliwe. Tak się jednak złożyło, że na spotkaniu z Patrickiem Blancem byli też architekci pracujący dla Fundacji Nauki Polskiej, którzy wymarzyli sobie taką ścianę. Wziąłem udział w konkursie, wygrałem go i opracowałem pierwszy taki system w Polsce. Wcześniej były już podejmowane podobne próby. Nie zawsze się jednak udawały. Powodem był brak badań. Nam się powiodło, zdobyliśmy fundusze i przed ponad cztery lata testowaliśmy nasze koncepcje. Część z nich było tylko spekulacjami, musieliśmy je sprawdzić w „terenie”, a wiele rzeczy dopracować lub zweryfikować. Badania przeprowadziliśmy z naukowcami ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, specjalistami klimatu i fizjologii roślin. Sprawdzaliśmy jak poszczególne rośliny radzą sobie w systemach pionowych, które z nich zachowują zieleń liści także zimą, a czasem nawet kwitną. Dzięki eksperymentom nasza praca przyspieszyła, nabraliśmy pewności siebie. Oczywiście sam proces badawczy się nie zakończył, wciąż testujemy nowe rośliny, sprawdzamy jak długo wertykalny ogród wytrzyma bez wody.
Czyli to nie koniec eksperymentów?
Nie. Postanowiliśmy również wprowadzić korektę klimatu miejsca. Po pierwsze chcemy wykorzystać deszczową wodę, która teraz po prostu spływa do miejskiej kanalizacji. To nieefektywne, szczególnie kiedy nastaje susza. Wtedy rośliny cierpią, a około 80 proc. z nich usycha. Dlatego deszczówkę należy gromadzić w podziemnych zbiornikach, a potem w czasie upałów przekierowywać do zielonych ścian. Efekt będzie taki, że woda zacznie odparowywać i powstanie specyficzny mikroklimat. Powietrze będzie chłodniejsze i ujemnie zjonizowane – takie, jakie występuje nad morzem, rzekami, w lesie. To świetne miejsce dla osób, które są zapracowane i nie wyjeżdżają z miasta. W takich powietrznych enklawach mogliby się relaksować, jak na łonie natury. To właśnie jest ta dodatkowa wartość.
Do tego wszystkiego potrzebna jest zapewne skomplikowana technologia?
Prosta nie jest. Podczas jej tworzenia musieliśmy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego rośliny w lesie, parku czy na łące przeżywają zimę, a na zielonych ścianach – nie. Okazało się, że bardzo istotne jest sprawdzanie wilgotności gleby i automatyczne podlewanie także w okresach zimowych. Większość z nas myśli, że w zimie rośliny nie potrzebują wody. Nie ma jednak nic bardziej mylnego. Nasz komputer przemysłowy ze specjalnym oprogramowaniem mierzy wilgotność podłoża i kiedy spada ona poniżej krytycznego poziomu, włącza się podlewanie. Wzbogacamy również wodę o substancje, które ułatwiają roślinom przeżycie zimy. Algorytm pomaga w kontroli całego procesu – symuluje odpowiednie warunki pogodowe. Dzięki tym wszystkim systemom stworzyliśmy oazę zieleni w środku miasta.
Czy to wymagający projekt?
Na pewno nasz największy i chyba wyjątkowy w skali kraju. Po raz pierwszy wykorzystujemy wodę deszczową do nawadniania wiszących ogrodów i minimalizujemy użycie wody z wodociągów. To oczywiście zmniejsza koszty i pokazuje architektom, że mogą te rozwiązania wykorzystywać w swoich pracach. Niewątpliwie jest to pilotażowy projekt.
Jak wyglądał wybór roślin do tego projektu?
Wybraliśmy wiele gatunków i w sumie zasadziliśmy 11,5 tys. roślin. Duża część jest zimozielona, czyli to rośliny, które nie gubią liści i wyglądają dobrze także poza sezonem. Staraliśmy się, żeby było jak najwięcej roślin krajowych: skrzyp zimowy, paprotka zwyczajna, turzyce, jałowce i trochę polskich traw. Są także inne: trzmielina niska (niedoceniana polska krzewinka), a nawet sukulenty. Oczywiście polskie rośliny są najbardziej przystosowane do naszych warunków pogodowych, nawet do tych skrajnych.
Co ciekawe, do naszych roślin na ścianie przylatują motyle i pszczoły – to coś wyjątkowego i świadczy o tym, że miejskie powietrze nie jest jeszcze całkowicie zanieczyszczone. Może to być również ekosystem, który polubią ptaki.
Ten system wycisza. Według naszych badań tłumi hałas dwa razy bardziej niż ekrany akustyczne. Dzięki połączeniu tych wszystkich funkcji funkcjonalności powstała wspaniała enklawa relaksu w sercu miasta.
To odważny projekt...
Dla nas, IQ Garden, to wspaniałe przedsięwzięcie, doskonała lokalizacja i miejsce, aby pokazać ludziom, że coś takiego naprawdę istnieje. Warto również pamiętać, że to wszystko mogło się wydarzyć za sprawą ludzi z wizją, którzy w pracują w PKO Banku Polskim.
Rozmawiał Piotr Dunaj