Droga Legii Warszawa do 15. w historii mistrzostwa Polski

Legia Warszawa obroniła tytuł mistrzowski i po raz piętnasty w historii wywalczyła laury. Sezon rozpoczynała z trenerem Aleksandarem Vukoviciem, a zakończyła z nowym szkoleniowcem, Czesławem Michniewiczem. Mistrzostwo zostało wywalczone w dobrym stylu – na trzy kolejki przed końcem rozgrywek. Przypomnijmy, jak wyglądała długa droga „Wojskowych” do tego triumfu.
około min czytania

Legia Warszawa rozpoczęła sezon 22 sierpnia 2020 r. W inauguracyjnej kolejce zagrała na wyjeździe z Rakowem Częstochowa, pokonując go 2:1 po dwóch golach Tomasa Pekharta. To spotkanie było dobrym prognostykiem dla kibiców „Wojskowych” na rozpoczynający się sezon.

Zmiana trenera na początku sezonu

Kolejne wyniki Legii były jednak słabe. Cztery dni później przegrała po dogrywce 0:2 w meczu II rundy eliminacji Ligi Mistrzów z cypryjską Omonią Nikozja. Oznaczało to szybki koniec marzeń o awansie do Champions League. „Wojskowym” pozostały eliminacje Ligi Europy.

W kolejnych spotkaniach Legia przegrała u siebie 1:2 z Jagiellonią Białystok, skromnie zwyciężyła 1:0 na wyjeździe z Wisłą Płock, po czym na własnym stadionie doznała porażki 1:3 z Górnikiem Zabrze. Dwie porażki w czterech meczach i odpadnięcie z eliminacji Ligi Mistrzów sprawiło, że prezes i właściciel klubu Dariusz Mioduski zwolnił Vukovicia.

Uznaliśmy, że zmiana na stanowisku trenera pozwoli na szybszą poprawę gry naszej drużyny, co jest niezbędne ze względu na nadchodzące mecze decydujące o awansie do fazy grupowej Ligi Europy. Musieliśmy jednak podjąć trudną decyzję, która wynika z faktu, że nadrzędnym celem Legii jest realizacja celów sportowych, w tym awans do pucharów – wyjaśnił Dariusz Mioduski.

Michniewicz nie uratował Ligi Europy dla Legii

Trzy dni później w roli trenera Legii zadebiutował Czesław Michniewicz. W trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy warszawski zespół pokonał 2:0 Dritę Gnjilane. Awansu do fazy grupowej nie udało się jednak wywalczyć, bo w decydującej, czwartej rundzie Legia poniosła u siebie porażkę 0:3 z azerskim Karabachem Agdam. 

Nie jest to miły czas. Zakładałem, że uda się awansować do fazy grupowej, ale przegraliśmy bardzo ważny mecz. Ponieśliśmy porażkę z zespołem wyraźnie lepszym, jeżeli chodzi o kreowanie akcji. To nie tylko trzy bramki, ale i wiele sytuacji. Jest nad czym się zastanawiać i nad czym pracować, żeby w przyszłości nie przegrywać takich meczów – skomentował trener Czesław Michniewicz.

W kolejnym starciu Legia przegrała w Warszawie mecz o Superpuchar z Cracovią. W regulaminowym czasie gry był bezbramkowy remis, jednak „Pasy” wygrały 5:4 w konkursie rzutów karnych. Zadecydowała interwencja bramkarza Lukasa Hrossy, który wyczuł intencje Pawła Wszołka i obronił jego strzał.

Nie był to dobry początek trenera Czesława Michniewicza w stołecznym klubie, choć w trakcie spotkania zabrakło go na ławce rezerwowych. Termin meczu kolidował z nowymi terminami meczów kadry U-21, a szkoleniowiec musiał wywiązać się z zaplanowanych wcześniej obowiązków wobec poprzedniego pracodawcy – PZPN. Tymczasowo zastąpili go Marek Saganowski i Przemysław Małecki.

Stabilna forma Legii w rundzie jesiennej

W rozgrywkach PKO Bank Polski Ekstraklasy Czesław Michniewicz zadebiutował jako trener Legii 18 października 2020 r. przy okazji spotkania z Zagłębiem Lubin. Wygrał 2:1. Drugi mecz przyniósł kolejne zwycięstwo – 2:1 ze Śląskiem Wrocław.

50-letni szkoleniowiec mógł poczuć, że jego praca wreszcie zmierza w dobrym kierunku. Skutecznością ciągle zachwycał Tomas Pekhart, który zdobył w tych spotkaniach trzy bramki. Legia zaczęła regularnie zdobywać punkty, a między 7. a 14. kolejką przegrała tylko jeden mecz (zaskakująca wpadka 2:3 ze Stalą Mielec, co było zimnym prysznicem dla „Wojskowych” przed przerwą zimową). Stołeczna drużyna zwyciężyła natomiast 2:1 w prestiżowym meczu z Lechem Poznań, który jesienią był jedynym polskim klubem występującym w fazie grupowej europejskich pucharów.

Przerwa zimowa nastąpiła po 14 kolejkach. Legia zajmowała pozycję lidera z 29 punktami na koncie. Po jednym punkcie mniej miały drużyny Rakowa Częstochowa i Pogoń Szczecin. Warszawski zespół był jednak zdecydowanym faworytem bukmacherów do wywalczenia tytułu.

Zimowe okno transferowe i odejście Michała Karbownika

Zimą na transfery Legia wydała 800 tys. euro. Do klubu trafił 19-letni napastnik Ernest Muci – młodzieżowy reprezentant Albanii i były czołowy zawodnik mistrza kraju FK Tirana, za którego warszawianie zapłacili 500 tys. euro. Kolejne 300 tys. przeznaczono na uzbeckiego piłkarza Jasura Yakhshiboeva, który w poprzednim sezonie z 16 bramkami na koncie został wicekrólem strzelców białoruskiej ekstraklasy, występując w klubie Szachcior Soligorsk. 

Pod względem sportowym największą stratą było odejście Michała Karbownika do Brighton & Hove Albion. Dzięki sprzedaży 19-letniego reprezentanta Polski budżet Legii został jednak zasilony bardzo dużą kwotą 5,5 mln euro. Zespół opuścił też Paweł Stolarski, który podpisał 3,5-letni kontrakt z Pogonią Szczecin.

Trudny początek rundy wiosennej

Na inaugurację rozgrywek ligowych w 2021 r. Legia zaliczyła prawdziwy falstart i przegrała na wyjeździe 0:1 z ostatnim w tabeli Podbeskidziem Bielsko-Biała. W efekcie Pogoń Szczecin wyprzedziła Legię na pozycji lidera PKO Bank Polski Ekstraklasy.

Na przerwę zimową wyjeżdżaliśmy ze świadomością, że nie zakończyliśmy rundy tak, jak należało, bo przegraliśmy ze Stalą Mielec. To był dla nas najtrudniejszy moment. Bardzo chcieliśmy zrewanżować się w pierwszym meczu wiosny z Podbeskidziem. Tymczasem znowu przegraliśmy, więc to był dla nas taki łączony dramat – wspominał po zdobyciu mistrzostwa Polski Czesław Michniewicz, cytowany przez oficjalny serwis klubu legia.com.

Ta porażka w Bielsku, patrząc z perspektywy czasu, miała jednak dużo dobrych cech, które zaprocentowały w przyszłości. Pozwoliła nam na zmianę ustawienia. Musieliśmy zaryzykować, wiedzieliśmy, że trzeba nam gonić – traciliśmy punkty do Pogoni Szczecin i należało grać bardziej ofensywnie. Zmieniliśmy więc formację i myślę, że to był milowy krok w kierunku mistrzostwa – wyjaśnił szkoleniowiec „Wojskowych”.

Na wiosnę Legia odjechała rywalom  

Kolejne spotkanie przyniosło Legii wartościowe zwycięstwo 2:0 z Rakowem Częstochowa, czyli groźnym rywalem w bezpośredniej walce o tytuł mistrzowski. Następnie Legia zremisowała z Jagiellonią Białystok 1:1, po czym odniosła cenne zwycięstwa 5:2 z Wisłą Płock, 2:1 z Górnikiem Zabrze i 2:0 ze Śląskiem Wrocław, choć trzeba zaznaczyć też, że w tym samym okresie legioniści odpadli z rozgrywek Pucharu Polski, przegrywając 1:2 z drużyną Piasta Gliwice.

Sytuacja w tabeli była dla Legii bardzo komfortowa. Po 20. kolejkach utrzymywała się na pozycji lidera, mając 42 punkty i aż siedem „oczek” więcej niż Pogoń Szczecin i Raków Częstochowa. Drużyna Czesława Michniewicza pewnie zmierzała po mistrzostwo kraju.

Do końca sezonu „Wojskowi” nie doznali już żadnej porażki w PKO Bank Polski Ekstraklasie. Pokonali Wartę Poznań (3:2), Zagłębie Lubin (4:0), Pogoń Szczecin (4:2), Piasta Gliwice (1:0), Lechię Gdańsk (1:0) i Podbeskidzie (1:0), a zremisowali z Lechem Poznań (0:0), Cracovią (0:0), Wisłą Kraków (0:0) i Stalą Mielec (0:0). Tytuł mistrzowski Legia miała zapewniony na trzy kolejki przed końcem PKO Bank Polski Ekstraklasy, czyli – jak na polskie realia – całkiem szybko.

Trenerski sukces Czesława Michniewicza

Legia zakończyła sezon z 64 punktami na koncie, mając 5 punktów przewagi nad Rakowem Częstochowa i aż 12 więcej niż trzecia w tabeli Pogoń Szczecin. Czwarty Śląsk Wrocław zdobył aż 21 punktów mniej.

Warszawski zespół wygrał 19 z 30 spotkań, 7 zremisował i doznał tylko 4 porażek – o dziwo, trzech u siebie i tylko jednej na wyjeździe. Bilans bramek Legii wyniósł 48:24. To pokazuje, że sezon 2020/21 zdecydowanie należał do zespołu Czesława Michniewicza.

Na początku mojej pracy trenerskiej w ciągu trzech lat zdobyłem mistrzostwo Polski (z Zagłębiem Lubin w 2007 r. – przyp. red.) i Puchar Polski (z Lechem Poznań w 2004 r. – przyp. red.), wydawało się, że kwestią czasu jest aż dołożę kolejne sukcesy, ale tak się nie stało. Długo czekałem na ten moment i jestem dziś bardzo szczęśliwy, że tak się to skończyło – przyznał trener Legii Czesław Michniewicz, dziękując przy tym sztabowi oraz zawodnikom.

Najwięksi bohaterzy Legii Warszawa

Największe zasługi dla drużyny mieli w tym sezonie król strzelców PKO Bank Polski Ekstraklasy Tomas Pekhart, który sezon zakończył z 22 golami na koncie, nagrodzony tytułem Piłkarza sezonu Serb Filip Mladenović (7 goli i 5 asyst), a także wyróżniony tytułem Pomocnika sezonu Brazylijczyk Luquinhas (3 gole i 3 asysty).

Jesienią nieoceniony był obrońca Michał Karbownik, który nieprzypadkowo trafił do grającego w lidze angielskiej Brighton & Hove Albion. Świetnym ruchem okazało się zakontraktowanie Bartosza Kapustki. Trener Michniewicz podjął decyzję o przesunięciu go ze skrzydła na środek pomocy i miał w tym trenerskiego nosa. Piłkarz, który był odkryciem reprezentacji Polski na Euro 2016, znów zaczął występować jak za najlepszych lat. Był jednym z brylujących piłkarzy Legii, a na przełomie lutego i marca w czterech ligowych meczach z rzędu strzelił dwa gole i zanotował trzy asysty.

Nie można zapominać o Josipie Juranoviciu, którego dobra gra dla Legii zaowocowała powołaniami do reprezentacji wicemistrzów świata – Chorwacji. Ostoją defensywy był Artur Jędrzejczyk, który zdaniem Czesława Michniewicza powinien otrzymać powołanie na Euro 2020.

Powołania na marcowe mecze od Paulo Sousy otrzymał za to Bartosz Slisz, który wyróżniał się celnymi podaniami i kreatywnością w rozgrywaniu akcji ofensywnych. Pewnym punktem Legii był też 41-letni bramkarz Artur Boruc, który swoją grą udowadniał, że wiek to tylko liczba i przedłużył już kontrakt z warszawskim klubem do czerwca 2022 r.

Marek Wiśniewski