Legendy PKO Bank Polski Ekstraklasy #1: Ernest Pol

Nie ma w Polsce drugiego piłkarza, który strzeliłby w Ekstraklasie tak wiele goli. Ernest Pol ze 186 trafieniami na koncie do dziś pozostaje liderem Klubu 100, czyli listy zawodników, którzy zdobyli co najmniej sto bramek w rozgrywkach o mistrzostwo Polski.
około min czytania

Ernest Pol urodził się 3 listopada 1932 r. w Rudzie na Śląsku jako Ernest Pohl. Po wojnie urzędnicy dokonali spolszczenia jego nazwiska w ramach walki z niemieckimi naleciałościami w rodzimym języku. Do oryginalnej pisowni nazwiska Pol powrócił dopiero w… 1990 r., gdy w wieku 58 lat przeprowadził się do Niemiec.

Gdy zakończyła się druga wojna światowa, miał 13 lat. To wtedy rozpoczął swoją przygodę z piłką nożną, podejmując treningi w Slavii Ruda Śląska, a zarazem idąc w ślady starszego brata Zygfryda, który grał i służył w Gwardii Białystok.

Jak na typowego Ślązaka przystało, był człowiekiem o silnym charakterze. Z wykształcenia był technikiem górnikiem oraz instruktorem piłki nożnej.

Przymusowa przeprowadzka do Łodzi i Warszawy

W wieku 20 lat upomniało się o niego wojsko, co zmusiło go do przeprowadzki do Łodzi i rozpoczęcia gry w Garnizonowym WKS. Już wtedy wyróżniała go niesamowita intuicja strzelecka, skuteczność, ale i dobre wyszkolenie techniczne. Strzelał gole zarówno lewą, jak i prawą nogą, lecz bardzo często także głową.

W 1953 r. otrzymał służbowe przeniesienie do Warszawy, gdzie przez przymusowy pobór wojskowy planowano zbudować najpotężniejszy zespół w Polsce. W ten sposób Pol rozpoczął występy w CWKS Warszawa.

Był tak dobry, że szybko wywalczył sobie miejsce w pierwszej drużynie. W 1956 r. jako piłkarz Legii, strzelił pięć goli w meczu z Wisłą Kraków, która przegrała 0:12. Do dziś jest to najwyższe zwycięstwo „Wojskowych” w meczu Ekstraklasy.

Artykuły prasowe donosiły, że Pola sprowadzić chciały wielkie europejskie kluby – Real Madryt i AS Roma. W rzeczywistości rozmowy na temat transferu chciały prowadzić Austria Wiedeń i TSV 1860 Monachium. Były to jednak lata, w których polscy piłkarze nie mieli prawa występować na Zachodzie. A i Pol nie zamierzał uciekać z kraju i ligi, w której miał mocną pozycję.

Powrót na Śląsk i 11 sezonów w Górniku Zabrze

W 1956 r. Pol zdecydował się wrócić w rodzinne strony, co wiązało się z zakończeniem służby wojskowej i zgodą na zwolnienie do „cywila”. Pol przeniósł się do Górnika Zabrze, gdzie grał od 1957 do 1967 r.

„Górnicy” chcieli sprowadzić z Legii także innego świetnego snajpera Lucjana Brychczego, ale w jego przypadku wojsko nie wyraziło zgody na zmianę barw klubowych. Mimo to, już samo odejście Pola zakończyło okres świetności Legii na ponad dekadę.

Pol przychodził do Górnika jako mistrz Polski z Legii, a wcale się nie wywyższał. Pozostał skromny. Jego charakter sprawił, że natychmiast wszyscy go w Górniku polubili. Potrafił ze wszystkimi nawiązać kontakt, od razu się wybijał – komplementował go później lewoskrzydłowy Górnika Zabrze Roman Lentner w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

W zamian za przenosiny do Zabrza Pol otrzymał mieszkanie i jakościowy samochód. W Górniku zachwycał wszystkich, a do drużyny wprowadzał innych znakomitych zawodników, a przede wszystkim (w 1963 r.) Włodzimierza Lubańskiego.

Pol był geniuszem, jednym z najlepszych piłkarzy w historii naszego futbolu. Różnica między nim a całą resztą polegała na tym, że on grał piłką, a my biegaliśmy. Podawał nam na nos. Miał jeszcze jedną niezwykłą umiejętność. Patrzył w lewo, a podawał w prawo. Albo odwrotnie. Przeciwnicy nie mogli się w tym połapać – wspominał po latach o 15 lat młodszy Lubański na łamach „Rzeczpospolitej”.

I to właśnie Lubański stał się godnym następcą Pola w Górniku Zabrze. W ciągu 13 lat w samej Ekstraklasie strzelił dla tego klubu 155 goli.

Snajper wszech czasów Ekstraklasy

Z perspektywy całej kariery dorobek piłkarski Pola jest imponujący. Na poziomie Ekstraklasy strzelił 186 goli, z czego 43 dla Legii (w 55 meczach), a 143 dla Górnika (w 209 spotkaniach). Łącznie dokonał tego w 264 meczach, co daje mu rewelacyjną średnią 0,70 gola na mecz.

Spośród czołowych 20 strzelców z największą liczbą goli w polskiej lidze wyższym współczynnikiem mogą pochwalić się jedynie Henryk Reyman z Wisły Kraków (0,86 gola na mecz) oraz Teodor Peterek z Ruchu Chorzów (0,82 bramki na spotkanie).

Pol w dorobku ma trzy tytuły króla strzelców Ekstraklasy. Pierwszy zdobył 1954 r., gdy zdobył 13 bramek dla CWKS Warszawa. Koroną dla najskuteczniejszego napastnika musiał jednak podzielić się z Henrykiem Kempnym z Ogniwa Bytom, który też zaliczył 13 trafień.

Dwa kolejne tytuły Pol wywalczył w barwach Górnika. W 1959 r. strzelił 21 goli, ale tyle samo bramek zdobył też Jan Liberda z Polonii Bytom. W końcu, w 1961 r., Pol wywalczył samodzielną koronę króla strzelców, zdobywając 24 bramki.

W ośmiu sezonach z rzędu mógł pochwalić się dwucyfrowym wynikiem strzeleckim, czego nie dokonał żaden inny piłkarz Ekstraklasy.

Absolutny rekordzista jako 10-krotny mistrz Polski

W sumie zagrał w 14 sezonach Ekstraklasy i aż 13 razy kończył sezon, zajmując ze swoim zespołem miejsce na podium. W dużym stopniu to jego skuteczność przekładała się na sukcesy klubów, w których występował.

Z Legią Warszawa dwa razy zaliczał krajowy dublet, zdobywając mistrzostwo i Puchar Polski (1955, 1956), a z Górnikiem Zabrze aż osiem razy sięgał po mistrzowski tytuł (1957, 1959, 1961, 1963-1967), dokładając do tego zdobycie Pucharu Polski w 1965 r.

Do dziś nikt nie pobił Pola w liczbie 10 zdobytych tytułów mistrza Polski w piłce nożnej. A przecież do wspomnianego dorobku należy doliczyć jedno wicemistrzostwo kraju i dwa brązowe medale.

Jeszcze jako piłkarz Górnika, w 1962 r., Pol otrzymał Odznakę „Zasłużony Mistrz Sportu”, a dwa lata później Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.

Imponujące sukcesy z reprezentacją Polski

Ernest Pol jest jednym z najbardziej zasłużonych piłkarzy nie tylko dla Górnika Zabrze i Ekstraklasy, ale także dla reprezentacji Polski. W koszulce z orłem na piersi zadebiutował w 1955 r. W ciągu 11 lat zagrał w kadrze 49 meczów i zdobył 40 bramek, co daje mu absolutnie rekordowy współczynnik trafień – 0,81 na spotkanie.

Choć od momentu zakończenia kariery reprezentacyjnej przez Pola upłynęło już 56 lat, to do tej pory w liczbie bramek zdobytych w reprezentacji Polski zdołało go wyprzedzić tylko czterech piłkarzy: Kazimierz Deyna (41 goli), Grzegorz Lato (45 goli), Włodzimierz Lubański (48 goli) oraz Robert Lewandowski (66 goli – stan na kwiecień 2021 roku).

Żaden z nich nie może jednak pochwalić się tak wysokim współczynnikiem bramek przypadających na jeden mecz jak Ernest Pol.

Najbardziej spektakularny był jego wyczyn podczas igrzysk olimpijskich w Rzymie w 1960 r. Już w pierwszym spotkaniu Polska wygrała z Tunezją 6:1, a Ernest Pol zdobył... pięć z sześciu bramek.

Po meczach z Argentyną (1:2) i Danią (0:2) Biało-Czerwoni odpadli z turnieju, jednak Pol – z 5 bramkami na koncie – zajął trzecie miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców imprezy.

Życie po zawodowej karierze

Polowi w zrobieniu wielkiej kariery piłkarskiej nie przeszkodziła… słabość do alkoholu. – Ernest pije, ale Ernest gra – miał odpowiadać osobom, które zarzucały mu, że spożywanie procentów nie idzie w parze z treningami piłkarskimi. I rzeczywiście, przez długie lata grał w Ekstraklasie tak, że ręce kibiców w Warszawie i Zabrzu same składały się do oklasków.

Po zakończeniu kariery Pol łączył pracę zawodową z grą dla polonijnych klubów w Stanach Zjednoczonych: Polonii Nowy Jork (1968-1969) oraz Vistuli Garfield (1969-1970), a następnie pracował jako asystent trenera w Górniku Zabrze (1967-1968 oraz 1972-1975). Współpracował z takimi trenerami jak Jan Kowalski czy Teodor Wieczorek, jednak jego przygoda w roli szkoleniowca trwała tylko kilka lat.

W kolejnych latach żył z renty górniczej. Nie było mu łatwo, bo – mimo sukcesów – grając w Górniku Zabrze nie zgromadził wielkich pieniędzy. W życiu prywatnym towarzyszyła mu żona Marianna, z którą miał dwie córki – Klaudię i Sybillę. W 1990 r., gdy zmieniła się sytuacja polityczna, zdecydował się przeprowadzić do RFN, gdzie już wcześniej wyemigrowały jego córki.

Zmarł 12 września 1995 r w szpitalu w Hausach koło Freiburga. Miał niespełna 63 lata. Dziesięć lat później Górnik uhonorował pamięć o swoim legendarnym piłkarzu. Uchwałą Rady Miejskiej w Zabrzu stadion przy ulicy Roosevelta 81 nazwano imieniem Ernesta Pohla.

Rekord goli nie do pobicia?

Czy ktokolwiek zdoła wyprzedzić Pola na liście Klubu 100? Wątpliwe. Czasy się zmieniły i rzadko zdarza się, żeby wyróżniający się piłkarze, a zwłaszcza mający tak wysoką skuteczność, grali w polskiej lidze przez kilkanaście lat.

Zdobycie tytułu króla strzelców PKO Bank Polski Ekstraklasy wiąże się z otrzymaniem co najmniej kilku ciekawych ofert z lig zagranicznych, gdzie można liczyć na kilkakrotnie większe wynagrodzenie. Na sprzedaż najlepszych napastników chętnie godzą się też polskie kluby, mając w perspektywie możliwość zasilenia budżetu kwotą kilku milionów euro.

Ostatnimi napastnikami, którzy większość kariery spędzili w Ekstraklasie, zajmując wysokie miejsca w Klubie 100, byli Tomasz Frankowski (167 goli i czwarte miejsce na liście), który karierę zakończył w 2013 r., a także Paweł Brożek (149 goli i ósme miejsce na liście), który przestał grać w piłkę nożną w 2020 r. „Frankowi” do pobicia rekordu Pola zabrakło 20 goli, a Brożkowi 38 trafień. Na tę chwilę nie ma innych kandydatów, którzy mogliby się zbliżyć do takich statystyk strzeleckich.

Patrząc na listę dziesięciu ostatnich zawodników, którzy zdobywali tytuł króla strzelców, wszyscy w ciągu najpóźniej roku żegnali się z Ekstraklasą. Dziś w naszej lidze nie ma żadnego z nich. Nowe realia w światowym futbolu oznaczają, że Ernest Pol najlepszym strzelcem w historii Ekstraklasy prawdopodobnie pozostanie już na zawsze. A zajmuje ją od 1965 r., gdy wyprzedził Gerarda Cieślika.

Marek Wiśniewski