Maratoński debiut, który zrodził pasję. Bankowcy biegają #11: Janusz Auleytner

Pokonanie w biegowym debiucie maratonu zajęło mi 3 godziny, 59 minut i 27 sekund. Dało mi to niesamowitego kopa. Uprawiałem wiele sportów, zdobywałem 4-tysięczniki, ale nigdy nie przypuszczałem, że mogę się tak zmęczyć. Stwierdziłem więc, że bieganie to jest to! – mówi Janusz Auleytner, ekspert z Zespołu Analiz i Wsparcia Eksportu w Departamencie Strategii i Analiz Międzynarodowych PKO Banku Polskiego.
około min czytania

Janusz Auleytner przygodę z bieganiem zaczął w 2010 r. – przez przypadek.

Przez wiele lat uprawiałem różne sporty: piłkę nożną, wspinaczkę wysokogórską, koszykówkę, tenis stołowy, pływanie. Kiedy przeziębiłem zatoki i nie mogłem pływać, kolega z Banku powiedział mi, że zamierza przebiec maraton w Warszawie. Stwierdziłem, że bieganie może nie jest najfajniejszym sportem, ale maraton mógłbym przebiec – wspomina.

Do maratonu przygotowywał się przez około dwa miesiące, zaliczając zaledwie trzy biegi treningowe, których dystans przekroczył 20 km.

Ponadto obiecałem sobie, że przebiegnę w debiucie ten dystans poniżej 4 godzin i faktycznie udało mi się to. Pokonanie maratonu zajęło mi 3 godziny, 59 minut i 27 sekund. Dało mi to niesamowitego kopa. Jak wspomniałem, uprawiałem wiele sportów, zdobywałem 4-tysięczniki, ale nigdy nie przypuszczałem, że mogę się tak zmęczyć. Stwierdziłem więc, że bieganie to jest to! I rozpocząłem swoją biegową przygodę, która trwa do dziś – wyjaśnia.

Ulubiony dystans – maraton

Dziś maraton jest jego ulubionym dystansem. Od niego rozpoczął swoją przygodę z bieganiem, chociaż nie powinno się tak robić. Każdy szanujący się trener powie, że najpierw trzeba biegać krótkie dystanse: 5 km, 10 km, półmaraton, a dopiero później królewski dystans. Bo maraton to bieg, który wymaga nie tylko wielu tygodni przygotowań, ale przede wszystkim strategii.

W ocenie Janusz Auleytnera maraton rozpoczyna się już tydzień przed startem. – Jeśli bieg odbywa się w niedzielę, to już w poniedziałek trzeba przejść na dietę białkową, która trwa do środy włącznie. Od czwartku dieta węglowodanowa, a w sobotę naprawdę dużo zjeść przede wszystkim węglowodanów w postaci makaronów lub ryżu z lekkostrawnymi dodatkami. Zaś przed startem należy się wyspać i liczyć na dobrą pogodę, bo jak trafi się ulewa bądź upał, to nawet najlepsza forma nie pomoże osiągnąć dobrego wyniku – dodaje.

Bieganie z najlepszymi

Janusz Auleytner zwraca uwagę, że bieganie to chyba jedyna dyscyplina, w której na tej samej trasie można rywalizować z najlepszymi na świecie.

Srodek-2.JPG

Pamiętam, jak podczas maratonu w Dusseldorfie stał przede mną Yared Shegumo. Podszedłem do niego, porozmawiałem i stwierdziłem, że może w życiu nie zagrałem w piłkę z Robertem Lewandowskim, ale za to biegnę w tych samych zawodach z jednym z najlepszych biegaczy w Polsce – podkreśla.

W bieganiu olbrzymią radość i satysfakcję daje mu wiele rzeczy. Na przykład to, że można wstać o 4:45 rano w ciemną zimową noc, robiąc trening przy minus 16 stopniach i w ten sposób rozpocząć nowy dzień, bicie rekordów życiowych na różnych dystansach, treningi z kolegami, ale też samotne pokonywanie dystansów.

Życiowy sukces – złamanie trzech godzin w maratonie

Dziś rekordy życiowe Auleytnera wynoszą: na dystansie maratonu – 02:58:52, półmaratonu – 01:22:44, dystansie 10 km – 37:35, dystansie 5 km – 18:06. Za swoje największe osiągnięcie uważa złamanie trzech godzin w maratonie.

srodek 1.JPG

Miało to miejsce w kwietniu 2017 r. podczas Hannover Marathon. Pracowałem na to wiele lat i udało się. 2 godziny, 59 minut i 17 sekund dało mi niesamowitą satysfakcję – podkreśla Auleytner.

Szczególnie w pamięć zapadł mu maraton w Rio de Janeiro. – To była piękna trasa wzdłuż oceanu, fantastyczna przyroda i potworny upał, wynoszący 38 stopni w cieniu. Bardzo ambitnie podszedłem do tego biegu i chciałem bić swoją życiówkę, ale w połowie dystansu zrobiło mi się tak słabo od słońca, że ledwo dotarłem do mety – wspomina.

Pomagając sobie, pomagamy innym

Podczas zawodów biegowych, sponsorowanych przez PKO Bank Polski, Janusz Auleytner zawsze bierze udział w akcjach charytatywnych „biegnę dla…”. – Dla mnie to niesamowite, że realizując swoje pasje mogę pomagać innym – podkreśla.

Dwukrotnie startował w PKO Biegu Charytatywnym i zamierza robić to również w przyszłości. – Bardzo podoba mi się koncepcja imprezy, w której ścigając się ze znajomymi zbieramy fundusze na rzecz tych najsłabszych i potrzebujących – ocenia.

srodek-3.jpg

A jaka jest jego recepta na łączenie regularnych treningów biegowych z pracą dla Banku i życiem prywatnym?

Ja jakoś nie potrafię biegać wieczorami, więc wstaję wcześnie rano, często jeszcze przed 5:00, robię trening, następnie odwożę dzieci do szkoły, później jadę do pracy. Dzięki temu wieczorami mam czas dla rodziny. Wydaje mi się, że wszystko jest kwestią organizacji i priorytetów – ocenia.

I ciągle jest żądny nowych wyzwań biegowych. Już wkrótce wraz z kolegami zamierza przebiec 100 km przez Beskidy.

Marek Wiśniewski