Marzenie o Ultra-Trail du Mont-Blanc. Bankowcy biegają #32: Anita Waszyk

Anita Waszyk pracuje jako specjalista PKO Banku Polskiego w Zespole Treningu Stanowiskowego w Centrum Doskonalenia Kompetencji. Biega od siedmiu lat. Szczególnie pokochała bieganie w górach, a jej największym marzeniem jest ukończenie biegu Ultra-Trail du Mont-Blanc na dystansie 170 km.
około min czytania

Anita Waszyk zawsze była aktywna sportowo. Biegać zaczęła w listopadzie 2014 r. – Wcześniej lubiłam jazdę na rowerze i na rolkach, pływanie oraz zajęcia fitness. Zawsze wszystko robiłam sama, więc szybko mnie to nudziło. Podczas zajęć spinningowych jedna z dziewczyn zapytała mnie, czy nie chciałabym z nią zacząć biegać, bo szuka towarzystwa. Od razu się zgodziłam – wspomina.

Trudne biegowe początki

Początkowo spotykały się 2-3 razy w tygodniu. – Początki były bardzo prymitywne. Miałam nieodpowiednie buty i byle jaki strój. Tak na dobrą sprawę, więcej rozmawiałyśmy niż biegałyśmy. Po jakimś czasie znalazłyśmy człowieka, który zadeklarował, że nam pomoże. Jako pierwszy zwrócił mi uwagę, że powinnam kupić specjalne buty do biegania, bo te które mam, zupełnie się do tego nie nadają. Po pewnym czasie dołączyły do nas kolejne osoby i stworzyłyśmy mały team początkujących biegaczy – wyjaśnia Anita Waszyk.

Poczuła, że to jest coś fajnego, co daje jej dużo satysfakcji i radości. Dzięki bieganiu poznaje nowych ludzi, ale też siebie i granice swoich możliwości, które systematycznie przekracza.

W bieganiu najbardziej fascynuje ją poczucie wolności. – To moment, gdzie jestem tylko dla siebie i odpoczywam. Mam wtedy czas na zrobienie wewnętrznego rachunku sumienia i możliwość planowania przyszłości. Po każdym długim biegu wiem, że żyję. To wtedy najbardziej lubię działać – dodaje.

Korona Polskich Półmaratonów

Anita Waszyk 14 lutego 2015 r. po raz pierwszy wystartowała w zawodach sportowych. – To był bieg walentynkowy. Pojawiła się pierwsza adrenalina i stres przedstartowy, który spowodował, że wynik był zdecydowanie poniżej moich oczekiwań. Zawód był ogromny, ale na szczęście mnie to nie zniechęciło. Wręcz przeciwnie – wspomina pracowniczka PKO Banku Polskiego.

Wraz z koleżanką, która zachęciła ją do biegania, postanowiła wyznaczyć sobie ambitny cel zdobycia Korony Polskich Półmaratonów. Zrealizowała go jeszcze w 2015 r.

To był mój pierwszy cel, jaki postanowiłam zrealizować i to zaledwie po pół roku biegania. Endorfiny same niosły mnie do przodu. Stanęłam więc na starcie pierwszego półmaratonu i okazało się, że nie sprawił mi on problemów. A później to już poszło... – ocenia.

W jednym roku ukończyła ich jedenaście, a część z nich zaliczała się do Korony. Najlepiej wspomina PKO Poznań Półmaraton. Była zachwycona, że może biegać wśród kilku tysięcy biegaczy.

Debiut w maratonie

Następnym krokiem w biegowym rozwoju Anity Waszyk był debiut na królewskim dystansie. Po Koronie Polskich Półmaratonów miał być maraton, ale z powodów zdrowotnych został odłożony w czasie. Na szczęście niedługim, bo już w kwietniu 2016 r. pokonała królewski dystans w Warszawie.

Wspominam ten start bardzo dobrze. Byłam do niego świetnie przygotowana, bo dużo trenowałam. Traktowałam go jako sprawdzian, ale i zawody, podczas których mam się dobrze bawić. Czas nie miał dla mnie najmniejszego znaczenia. Pamiętam, że wszyscy ostrzegali mnie przed tzw. ścianą na ok. 30 kilometrze, więc biegłam i na nią czekałam, ale… nic takiego się nie wydarzyło – wspomina specjalistka PKO Banku Polskiego.

Bieganie charytatywne

Podczas zawodów biegowych, sponsorowanych przez PKO Bank Polski, zawsze odbywają się akcje charytatywne „biegnę dla…”. Anita Waszyk przywiązuje do nich dużą wagę.

Moim zdaniem to cudowna inicjatywa. Nie wymaga od nas właściwie niczego, a pozwala pomóc osobom, której tej pomocy potrzebują. Mam na koncie udział w podobnych akcjach, a niektóre z nich organizowałam nawet z moim teamem. Wiem, że biegacze to bardzo wrażliwa społecznie grupa, która pomaga, kiedy tylko może – nie ma wątpliwości pracowniczka PKO Banku Polskiego.

W 2015 r. wraz z drużyną „Runpowerki PKO” wzięła też udział w pierwszej edycji PKO Biegu Charytatywnego w Poznaniu.

Wspominam ten bieg niezwykle pozytywie. Pamiętam, że bardzo nam z dziewczynami zależało, żeby tych „kółek” nabiegać jak najwięcej. Mocno zaangażowałyśmy się również w promowanie zawodów. Wszystkich wokół zachęcałyśmy do tego, żeby wziąć w nich udział. Superatmosfera na stadionie niosła nas jak na skrzydłach – wspomina Anita Waszyk.

W drużynie „Runpowerki PKO”, oprócz niej, znalazły się Elżbieta Wysłużal, Krystyna Dżugaj, Magdalena Pracharczyk oraz Elżbieta Wolna.

Odkrycie nowej miłości – biegów górskich

W czerwcu 2016 r. Anita Waszyk rozpoczęła przygodę z biegami górskimi, startując w ultramaratonie „3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc” na dystansie MINI (polega na jednokrotnym zdobyciu Śnieżki, dystans 18 km, przewyższenie +/- 1100 m).

Mam ogromny sentyment do tych zawodów. Byłam bardzo dumna z ich ukończenia. To były godziny ciężkich treningów i duże ilości przebiegniętych kilometrów. To wtedy na nowo pokochałam góry. Bardzo spodobała mi się atmosfera i specyfika tych biegów. Zaskoczyła mnie życzliwość ludzi. Otrzymałam wiele cennych rad od wspaniałych osób, za które do dzisiaj jestem wdzięczna. Biegi górskie mają niezwykły charakter i klimat. Obcujesz z naturą, dzięki czemu czujesz się wolny i szczęśliwy – wyjaśnia Anita Waszyk. Startując w tych zawodach była w 12. tygodniu ciąży.

Na bieg „3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc” Anita Waszyk wróciła po 1,5 roku. Tym razem pokonała dystans ULTRA (polega na trzykrotnym zdobyciu Śnieżki, dystans 58,5 km, przewyższenie +/– 3300 m). Zajęła wysokie, 10. miejsce wśród kobiet. Dziś ma za sobą wiele górskich biegów – tych krótszych i tych dłuższych. W 2019 r. ukończyła cykl biegów ultra, zaliczanych do Ultra Cup Poland na 9. miejscu wśród pań. Natomiast najbardziej wymagającym dla niej biegiem – pod względem fizycznym i psychicznym – był Bieg Rzeźnika w 2019 r. (dystans 80 km). Biegła go z koleżanką, a najtrudniejsze było to, że trzeba było dopasować się do drugiej osoby.

„To było piekło. Modliłam się i płakałam”

W 2019 r. Anita Waszyk przeżyła przygodę, którą zapamięta na zawsze. Brała wtedy udział w Zimowym Ultramaratonie Karkonoskim, w którym – ze względu na intensywne opady śniegu z deszczem oraz bardzo silny wiatr – skrócono dystans z 54 km do 21 km.

To było piekło. Pierwszy raz na biegu modliłam się i płakałam w obawie, że już nigdy nie zobaczę swoich chłopaków (syna i partnera). Huraganowy wiatr przewracał mnie i wyrywał z rąk kijki. Padający śnieg z deszczem zamienił się w lód, który uderzał w twarz, raniąc policzki. Widoczność była praktycznie zerowa. Pierwszy raz przekonałam się, po co w wyposażeniu potrzebne jest m.in. migające czerwone światło, ocieplacze termiczne. Wszystko się przydało – wspomina Anita Waszyk. 

Na samo wspomnienie tego biegu ciągle odczuwa bardzo silne emocje. Wtedy powiedziała sobie, że już nigdy nie zapisze się na taki bieg, ale rok później… znowu to zrobiła. Tym razem warunki również nie były wymarzone. Na szczęście gorszy moment miała tylko wdrapując się na Śnieżkę, gdzie ponownie nie było widoczności, a wiatr nie ułatwiał sprawy. Można nawet powiedzieć, że było to 58 przyjemnych kilometrów.

Niestety, w 2020 r. okazało się, że to były moje ostatnie zaplanowane zawody, bo rozszalała się pandemia. Szkoda, bo plany były naprawdę ambitne – wyjaśnia miłośniczka górskich biegów. 

Marzenie o starcie Ultra-Trail du Mont-Blanc

Mimo sytuacji epidemiologicznej Anita Waszyk nie zrezygnowała z treningów w górach.

Udało się nawet uczestniczyć w kilku obozach biegowych, które zresztą wspólnie z moim partnerem organizowałam. To była i jest odskocznia od tej całej sytuacji. Gorzej z treningami „na miejscu”. Przez wiele miesięcy brakowało mi wspólnych treningów z innymi, ale na szczęście w kwietniu wróciły treningi stadionowe „BiegamBoLubię”, których patronem jest PKO Bank Polski. Staram się na nich systematycznie bywać – zaznacza.

Anita Waszyk ma bardzo konkretne marzenie biegowe. Zamierza wystartować w biegu Ultra-Trail du Mont-Blanc. To jeden z najtrudniejszych ultramaratonów terenowych w Europie. Jego uczestnicy muszą pokonać 170 km, a łączne przewyższenie to 10 tys. m. Trasa wiedzie malowniczymi szlakami dookoła masywu Mont Blanc i przebiega przez trzy państwa: Szwajcarię, Francję i Włochy

Chcę w nim wystartować i oczywiście szczęśliwie go ukończyć. Dajcie mi jeszcze 2-3 lata i na pewno ten plan zrealizuję – odważnie zapowiada.

Marek Wiśniewski