Od półmaratonu do słynnego UTMB. Bankowcy biegają #5: Krzysztof Marczak

Programista PKO Banku Polskiego Krzysztof Marczak biega od przeszło dekady. Przez wiele lat startował w biegach płaskich, a na koncie ma już około 40 maratonów. W kolejnych latach przerzucił się na biegi górskie. Dziś może pochwalić się ukończeniem jednego z najtrudniejszych ultramaratonów terenowych w Europie – Ultra-Trail du Mont-Blanc (UTMB) na dystansie 170 km o sumie przewyższeń 10 000 m.
około min czytania

Krzysztof Marczak pracuje w PKO Banku Polskim jako programista w Biurze Rozwoju Aplikacji Biznesowych w ramach Departamentu Rozwoju Aplikacji Sprzedażowych i Wsparcia. Jego wielką pasją jest sport, który towarzyszył mu od najmłodszych lat. Uprawiał piłkę nożną, piłkę ręczną i lekkoatletykę. Przygodę z bieganiem rozpoczął 12 lat temu.

Któregoś dnia spróbowałem wystartować w półmaratonie i poszło mi całkiem nieźle. Od razu poczułem, że to jest to! – wspomina. A kiedy przebiegł pierwszy maraton, zrozumiał, że ten sport może być dla niego wspaniałą życiową pasją.

Debiut w maratonie

Krzysztof Marczak przyznaje, że debiut w maratonie zaliczył bez właściwych przygotowań.

Podszedłem do niego niejako „z marszu”. Do połowy dystansu wszystko wyglądało nieźle, ale później było już tylko gorzej. Popełniłem wszystkie możliwe błędy. To było już ponad dziesięć lat temu. Wtedy bieganie nie było jeszcze tak bardzo popularne. Udało się ukończyć zawody, ale nabrałem wtedy dużego szacunku do tego sportu. Zrozumiałem, że nic nie jest za darmo. To była prawdziwa lekcja pokory. Sporo się wtedy nauczyłem – wspomina Marczak.

Pierwszy maraton strasznie odchorowałem, ale już wtedy wiedziałem, że ten sport jest dla mnie wręcz idealny. Widziałem, że bieganie wymaga dużo pracy, wyrzeczeń, mocnego charakteru, ale za to daje niewiarygodnie wiele satysfakcji. Pozwala pokonywać swoje słabości i przez to lepiej poznawać samego siebie. Daje mi także niebywałą siłę, pewność siebie i wiarę w swoje możliwości. To bardzo prosty, ale jednocześnie wymagający sport – ocenia Krzysztof Marczak.

Około 40 maratonów na koncie

W ciągu 12 lat Krzysztof Marczak ukończył niemal 40 maratonów. – Każdy bieg ma swoją „historię” i każde przekroczenie mety daje mi wciąż sporo satysfakcji, ale z pewnością wyjątkowo wspominam maraton w Berlinie, gdzie dosłownie na całej trasie towarzyszył nam doping kibiców. Podobnie było w Wiedniu, gdzie dodatkowo w biegu dla dzieci debiutowały moje córki. To była podwójna duma! – podkreśla.

Jego życiówka w maratonie wynosi dziś 3 h 25 minut. – Może i nie jest to jakiś wybitny wynik, ale jak na „ultrasa”, to i tak całkiem nieźle. Od jakiegoś czasu, biegi na asfalcie traktuję jako miły „przerywnik” w biegach górskich – podkreśla.

Piaski, sawanny, strome podejścia i dzikie zwierzęta

Wszystko dlatego, że po ukończeniu kilkunastu maratonów Krzysztof Marczak postanowił spróbować swoich sił w biegach górskich.

Dostałem propozycję startu w nietypowym biegu w… RPA. W ramach akcji PKO Banku Polskiego „Korona Maratonów Świata” mogłem wziąć udział w maratonie rozgrywanym na terenie afrykańskiego Parku Narodowego Entabeni – wspomina.

Biegliśmy przez sam środek rezerwatu, w bezpośrednim sąsiedztwie zwierząt, które dotąd oglądałem tylko w zoo. To dopiero była przygoda! Poza tym teren był bardzo urozmaicony, od piasków, poprzez sawanny, po trudne i strome podejścia. To był moment, kiedy zrozumiałem, że biegi terenowe to jest to! – wyjaśnia swoją nową pasję.

Start w legendarnym UTMB

Lata biegowej pasji doprowadziły go do podjęcia wielkiego wyzwania – startu w jednym z najtrudniejszych ultramaratonów terenowych w Europie Ultra-Trail du Mont-Blanc (UTMB). Jego uczestnicy muszą pokonać 170 km, a łączne przewyższenie wynosi 10 000 m. Trasa wiedzie malowniczymi szlakami dookoła masywu Mont Blanc i przebiega przez trzy państwa: Szwajcarię, Francję i Włochy.

Sporo czasu zajęły mi przygotowania do tego startu. Wiedziałem, że to wyjątkowo trudny bieg i starałem się możliwie najlepiej do niego przygotować. Dystans 170 km, 10 000 m przewyższeń i konieczność spędzenia dwóch nocy na trasie muszą robić wrażenie na każdym – podkreśla Krzysztof Marczak.

Kiedy stanąłem na starcie, wśród niemal 2 tys. biegaczy z całego świata, poczułem i zrozumiałem, dlaczego ten bieg jest aż tak wyjątkowy. Niesamowita atmosfera, doping kibiców na całej trasie począwszy od Francji, poprzez Szwajcarię, aż do Włoch. Do tego nieprawdopodobne widoki alpejskich szczytów. Nie sposób ich zapomnieć. Choć wiele rzeczy mnie zaskoczyło, udało się pokonać swoje słabości i stanąć dumnie na mecie. To były wspaniałe chwile – wspomina.

Ukończenie UTMB uważa dziś za swój największy biegowy sukces, który wymagał sporo wysiłku i mocnego charakteru.

Podziw dla Marcina Świerca i Piotra Hercoga

Krzysztof Marczak dużym szacunkiem darzy czołowych polskich biegaczy górskich: Marcina Świerca i Piotra Hercoga, których miał okazję poznać osobiście. – Prywatnie są wyjątkowo miłymi i przyjaznymi ludźmi – podkreśla.

W czasie mojego startu na UTMB, miałem też zaszczyt spotkać się z guru biegaczy górskich na świecie, którym jest Scott Jurek. I to jest bodaj największa zaleta tego sportu. Dzięki niemu poznałem wielu wspaniałych ludzi. Niektórzy zostali nawet moimi przyjaciółmi do dziś. To naprawdę niezwykły świat świat ULTRA – zauważa Marczak.

Radość i satysfakcja z pomagania

Podczas zawodów biegowych sponsorowanych przez PKO Bank Polski, zawsze odbywają się akcje charytatywne „biegnę dla…”. Krzysztof Marczak bierze w nich udział i wszystkich do tego zachęca.

Jest wielu potrzebujących naszej pomocy, więc im więcej biegaczy włączy się do akcji, tym lepiej. Szczególnie, że nasze bankowe akcje charytatywne „biegnę dla …” są skierowane głównie na pomoc chorym dzieciom. Dzięki temu motywacja jest jeszcze większa. To naprawdę dobra idea i oprócz wymiernych korzyści dla potrzebujących dzieci, także nam, biegaczom daje to wiele satysfakcji – podkreśla Marczak.

Największy sukces? Biegowa pasja córek

Krzysztof Marczak bieganie po górach traktuje jako sposób na oderwanie się od codziennych problemów. – Podczas tych długich biegów, można się naprawdę „zresetować”, przemyśleć wiele spraw. Wysoko w górach człowiek naprawdę nabiera właściwej perspektywy do życia, do innych i do siebie – zauważa.

Faktem jest, że regularne bieganie wymaga jednak sporo czasu. Nie zawsze łatwo jest połączyć to z życiem zawodowym i prywatnym.

Na szczęście Żona Sylwia ma sportową duszę i doskonale to rozumie. Zresztą sama także aktywnie uprawia sport: pływanie, jazdę na rolkach i MTB. Zawsze się wspieramy, motywujemy i kibicujemy sobie wzajemnie. Niestety, Żona ku mojej rozpaczy nie przepada za bieganiem. Ale wciąż nad Nią pracuję – dodaje z uśmiechem Marczak.

Prywatnie, za największy sukces, uważam fakt, że udało mi się sportem „zarazić” córki.

Obie są z nim związane od najmłodszych lat. Starsza córka Natalia pływa, tańczy i biega, a na koncie ma już nawet półmaraton. Młodsza, Marta, postanowiła związać swoje życie ze sportem. Aktualnie trenuje pływanie w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Krakowie. Ma już też pierwsze sukcesy na Mistrzostwach Polski. Jesteśmy z nich z Żoną dumni, wspieramy je i kibicujemy – podkreśla Krzysztof Marczak.

Między innymi za namową córek, zaczął też uprawiać triathlon, a za sobą ma już trzy lata startów. – Tu także mam pewne marzenie, które czeka w kolejce na realizację. Chciałbym kiedyś wystartować w triathlonie na pełnym dystansie Ironmana – wyjawia ambitny sportowiec z PKO Banku Polskiego.

Marek Wiśniewski