Potrzeba dążenia do celu. Bankowi kolarze #15: Jakub Chudziński
Jakub Chudziński jest programistą w Biurze Rozwoju Aplikacji Biznesowych w Departamencie Rozwoju Aplikacji Sprzedażowych i Wsparcia PKO Banku Polskiego w Poznaniu. Kolarstwo górskie to jego wielka pasja, choć dzięki przygodzie z triathlonem pokochał też kolarstwo szosowe. W tym roku planuje wjechać na Śnieżkę w wymagającym czasie poniżej godziny. „Wyżej na rowerze w Polsce wjechać się nie da, a szybciej też trudno” – podkreśla. 2022-02-17Jakub Chudziński na rowerze jeździ od dzieciństwa. Szybko złapał kolarskiego bakcyla. Choć uprawiał też tenis i sporo biegał, to właśnie jazda na rowerze dawała mu najwięcej satysfakcji.
Dorastałem w latach dziewięćdziesiątych, a rower był wtedy jednym z symboli zachodzących zmian. Na święta Bożego Narodzenia dostałem BMX-a, którym podczas wigilijnego wieczoru jeździłem… na klatce schodowej niewielkiego bloku. Na komunię dostałem rower górski. Podobnie było na 18. urodziny. A na co wydałem pierwszą wypłatę? Łatwo się domyślić – opowiada Jakub Chudziński.
– Kolarstwo zaspokaja moją wrodzoną potrzebę dążenia do celu. Rower ratował mnie i nadal ratuje przed codziennymi problemami. Większość trudnych chwil w życiu przepracowywałem właśnie na rowerze – dodaje.
Kolarstwo uczy pokory, czyli pierwszy start w zawodach
W pierwszych zawodach Jakub Chudziński wziął udział będąc jeszcze w szkole podstawowej.
– Byliśmy na rowerach z tatą i bratem w Świeradowie, w którym organizowany był maraton. Zamiast na szlak, ruszyłem na trasę. Właśnie ta forma zawodów przez długi okres była mi najbliższa – podkreśla Jakub Chudziński.
Stopień trudności górskich maratonów był dla niego zaskoczeniem. Stojąc na linii startu bał się głównie tego, że będzie nudno, a przekraczając linię mety 45 minut po zwycięzcy zastanawiał się, jak to w ogóle możliwe, żeby w górach utrzymywać średnią prędkość w okolicy 26 km/h. Nie ukrywa, że kolarstwo uczy pokory.
Satysfakcja z górskich maratonów
Wcześniej potrafił pokonywać w górach dłuższe dystanse i trudniejsze trasy, jednak dopiero intensywność wyścigu pozwoliła mu określić swoje limity.
Chęć ich poznania doprowadziła mnie do wyników w okolicy pierwszej dziesiątki w kategorii open krajowych maratonów, akademickiego mistrzostwa Polski w drużynie oraz przekonania, że uczciwy trening pozwala osiągnąć tylko pewien poziom. Praca, odporność psychiczna to warunki konieczne, jednak wygrywanie wymaga sprzyjających genów – ocenia.
Jakub Chudziński przyznaje, że górskie maratony są wymagające, ale samo dotarcie do mety może być dla niego powodem do zadowolenia.
– Udało się uniknąć defektów, odpowiednio odżywiać, oszczędzać siły, dobrze wystartować, wyprzedzić kilku kolegów czy też przyjechać w pierwszej dziesiątce – wymienia korzyści, wynikające z regularnych startów.
Przygoda z triathlonem i nowa pasja do kolarstwa szosowego
Po zdobyciu wielu doświadczeń w kolarstwie górskim Jakub Chudziński zainteresował się triathlonem, dokładając do jazdy na rowerze pływanie oraz bieganie.
– Mam wielki szacunek dla triathlonistów, gdyż uprawianie trzech dyscyplin jednocześnie wiąże się z ogromnym poświęceniem. Ukończyłem kilka zawodów na sprinterskich dystansach. Startowałem m.in. w Suchym Lesie, Kórniku i Chodzieży. Nowy format i kolarstwo szosowe wciągnęło mnie bez reszty. Choć na rowerze jeździłem przez ponad 20 lat, to wszystkiego musiałem się uczyć na nowo – przyznaje programista PKO Banku Polskiego.
– Jazda w okolicach 40 km/h w grupie to wielkie wyzwanie kognitywistyczne (związane z procesami umysłowo-poznawczymi – przyp. red.). Potrzebowałem kilku startów, żeby poczuć się na tyle pewnie, by sięgnąć po bidon. Choć poruszanie się po szosie wiąże się z ryzykiem, średnie prędkości powyżej 40 km/h czy dystans 100 km pokonany w 3 godziny dają olbrzymią satysfakcję – podkreśla.
Kolarskie starty w Teamie PKO
Jakub Chudziński najbardziej lubi wysiłek trwający około półtorej godziny i dystanse, których pokonanie zajmuje właśnie tyle czasu, czyli ok. 60 km na rowerze szosowym i ok. 40 km na rowerze górskim.
Jest to czas średnich dystansów na zawodach w kolarstwie górskim i szosowym. Takie konkurencje odpowiadają mi najbardziej, ponieważ nie wymagają wielogodzinnych treningów, niezbędnych w przypadku dłuższych dystansów. W ostatnich latach najczęściej startuję w cyklu zawodów Solid MTB i Solid Road oraz Via Dolny Śląsk – wyjaśnia.
Podczas udziału w zawodach MTB Jakub Chudziński poznał innego pasjonata kolarstwa z PKO Banku Polskiego, Jakuba Kołotuszę, który zachęcił go do dołączenia do sekcji kolarskiej PKO Banku Polskiego. Starty w barwach Teamu PKO dają mu jeszcze więcej satysfakcji.
– Choć kolarstwo dla osób postronnych wydaje się być sportem bardzo indywidualnym, to w rzeczywistości jest inaczej. Obecność znajomych obniża przedstartowy stres, motywuje do udziału w większej liczbie imprez i daje poczucie przynależności. Na szosie natomiast jazda w zespole zapewnia niesłychaną przewagę nad osobami startującymi indywidualnie – ocenia Jakub Chudziński.
Zrozumienie dla sportowej pasji w pracy i rodzinie
Przyznaje też, że „w PKO Banku Polskim istnieje dobry klimat do uprawiania sportu”.
– Bank od lat wspiera imprezy sportowe, w których startowałem na długo przed rozpoczęciem w nim pracy. Centralna komunikacja i akcje takie jak #FokusNaCiebie są spójne z kulturą pracy w zespole, w którym pracuję – ocenia Jakub Chudziński.
Podobnie jest w jego życiu prywatnym.
– Od rodziny dostaję wsparcie w postaci czasu i zrozumienia, że sport jest dla mnie czymś ważnym. W takich warunkach naprawdę o wiele łatwiej o systematyczność, a ta jest kluczowa w rozwoju sportowym – zaznacza.
Plan na rok 2022 – szybki wjazd na Śnieżkę
W tym roku Jakub Chudziński planuje wjechać na Śnieżkę (1603 m n.p.m.) w czasie poniżej godziny.
Wyżej na rowerze w Polsce wjechać się nie da, a szybciej też trudno. Gdy wjeżdżałem na nią pierwszy raz, zwycięstwo z czasem 56 minut odniósł ś.p. Marek Galiński – jeden z najlepszych polskich kolarzy górskich – wspomina Jakub Chudziński.
– W ubiegłym roku na linii startowej pojawił się Przemysław Niemiec, którego jazdą na wielkich tourach fascynowaliśmy się zaledwie kilka lat temu. Poprzeczka zawieszona jest wysoko, cel ambitny, a przygotowania są w trakcie – dodaje.
A jakie są jego inne kolarskie marzenia? – Obecnie nie myślę o niczym konkretnym. Gdzieś tam z tyłu głowy tkwią wspominane przez Pawła Grzybka piękne alpejskie przełęcze, wyścig wokół Tatr, wspólne wyjazdy na rowery w góry z dziećmi. Wiem, że utrzymując zdrowie i zapał, będę gotowy je zrealizować i to jest super! – kończy.
Marek Wiśniewski