Sylwetki polskich biegaczy #59: Agnieszka Mierzejewska

Agnieszka Mierzejewska to czołowa polska biegaczka długodystansowa, która w trakcie kariery zdobyła 15 medali mistrzostw Polski. Jest dwukrotną mistrzynią kraju w maratonie, a także dwukrotną złotą medalistką w biegu na 10 000 m. Na koncie ma też zwycięstwa w imprezach masowych, m.in. w Biegu Urodzinowym i Nocnym Biegu Świętojańskim z PKO Bankiem Polskim w Gdyni, a także w sponsorowanym przez bank Półmaratonie Wiązowskim.
około min czytania

Agnieszka Mierzejewska (nazwisko panieńskie Ciołek) urodziła się w 1985 r. Mając 14 lat, wstąpiła do klubu biegowego KKS Victoria Stalowa Wola.

Traktowałam to jako odskocznię od szkoły i zabawę. Dwa razy w tygodniu dojeżdżałam z Zaklikowa do Stalowej Woli na treningi. W tym okresie, oprócz biegania, chodziłam też na zajęcia taneczne – wspomina Agnieszka Mierzejewska.

W 2005 r. przeniosła się na studia do Wrocławia i dołączyła do akademickiego klubu AZS-AWF Wrocław.

Zaczęłam wtedy trenować pod okiem trenera Jacka Wośka i bardziej przykładać się do zajęć. Odbywały się codziennie, więc przypominało to sport zawodowy – podkreśla doświadczona biegaczka.

W wieku 20 lat zaczęła startować w coraz poważniejszych zawodach. Wcześniej były to głównie imprezy szkolne, a nawet jeśli zdarzały się występy na mistrzostwach Polski, to – ze względu na hobbystyczną formę treningów – nie odgrywała w nich dużej roli.

Pierwsze sukcesy międzynarodowe

Pierwsze sukcesy przyszły na studiach. W 2007 r. Agnieszka Mierzejewska wraz z reprezentacją Polski wystartowała w biegu drużynowym biegu podczas mistrzostw Europy w przełajach do lat 23. Polki wywalczyły brązowy medal, zajmując trzecie miejsce – za Rosjankami i Brytyjkami.

Po raz pierwszy zostałam powołana do kadry narodowej i zobaczyłam, jak to wygląda od strony zawodowej. Spodobało mi się. To była moja pierwsza poważna impreza, na której byłam i mój pierwszy poważny sukces. Jadąc nie byłam faworytką – nawet na tle drużyny. Byłam traktowana jako rezerwowa. Każdy myślał, że będę ostatnia, a jednak okazało się, że znalazłam się w gronie punktujących zawodniczek – wspomina Agnieszka Mierzejewska.

Stało się tak dzięki temu, że wyprzedziła Iwonę Lewandowską. W składzie drużyny były też Katarzyna Kowalska, Dominika Główczewska (dziś Nowakowska) oraz Marta Wojtkuńska.

Dwa lata później Agnieszka Mierzejewska odniosła kolejny międzynarodowy sukces, zajmując drużynowo ósme miejsce podczas Superligi mistrzostw Europy w Portugalii. 

Pojechałam tam w zastępstwie za kontuzjowaną zawodniczkę. Tam też była zasada, że w połowie dystansu odpada osoba z drużyny, która jest ostatnia. Komentatorzy w telewizji mówili, że jestem młodą zawodniczką, która po raz pierwszy pojechała na taką imprezę i nie będzie zaskoczeniem, jeśli odpadnę, tymczasem tak się nie stało. Uzyskałam tam swoją pierwszą klasę mistrzowską międzynarodową oraz złamałam 16 minut na dystansie 5000 m. Wspominam to z sentymentem – podkreśla biegaczka z Zaklikowa.

Największe sukcesy na dystansie 10 000 m

W swoim dorobku Agnieszka Mierzejewska ma 15 medali mistrzostw Polski seniorek na dystansach 5 km, biegów przełajowych (ok. 4 km), 10 km, 5000 m (bieżnia), 10 000 m (bieżnia), półmaratonu i maratonu. Aż cztery krążki, które wywalczyła, są w kolorze złotym.

Nie jestem w stanie powiedzieć, który z tych medali jest dla mnie najważniejszy, bo w każdym roku przygotowywałam się na tyle, na ile mogłam. Walka o zwycięstwo była dla mnie tak samo ważna. I medale też są tak samo ważne – podkreśla Agnieszka Mierzejewska.

Na dystansie 10 000 m (bieżnia) Agnieszka Mierzejewska zdobyła srebrny medal w Kozienicach w 2008 r., złoty w Sosnowcu w 2010 r. oraz złoty w Inowrocławiu w 2013 r. Gdy sięgała po pierwszy z wymienionych krążków, była jeszcze studentką. Stoczyła wtedy zażartą walkę o drugie miejsce z Elizą Gawryluk, którą wyprzedziła o siedem sekund. Dwa lata później na dystansie 10 000 m zdobyła złoto z przewagą około 45 sekund przewagi nad Aleksandrą Jakubczak i Agnieszką Jeżyk. Jej czas wynosił 33:41,00.

Pamiętam, że bardzo chciałam pojechać na te zawody i czułam się mocna, a klub… nie do końca był pewny, czy mnie na nie wysyłać. To zwycięstwo i pierwszy złoty medal mistrzostw Polski dał mi kopa do dalszych treningów. Trzeba przyznać, że był to rok, gdy byłam w bardzo dobrej formie – ocenia Mierzejewska.

W dobrej formie była też w 2013 r., gdy po raz kolejny wywalczyła złoto na tym dystansie. Tym razem w Sosnowcu, gdzie uzyskała czas 34:14,17. Miała wtedy potężną przewagę nad Iwoną Lewandowską i Justyną Korytkowską.

W tym samym roku wywalczyła też srebrny medal w biegu ulicznym na 10 km w Płocku z czasem 34:52.

Naturalną drogą sportowca długodystansowego jest to, że w pewnym momencie przechodzi się z bieżni na ulicę. Daje to możliwość startów w biegach komercyjnych, gdzie można zarabiać pieniądze. Tak było też w moim przypadku. Od zawsze czułam, że jestem zawodniczką długodystansową i to dlatego poszłam w kierunku półmaratonu i maratonu – wyjaśnia Agnieszka Mierzejewska.

Dwukrotna mistrzyni Polski w maratonie

W związku ze swoimi planami w 2013 r. zmieniła klub, dołączając do MKS-MOS Płomień Sosnowiec. Przez następne dwa lata trenowała jeszcze z Jackiem Wośkiem. Będąc pod jego opieką, przebiegła cztery maratony – w Krakowie, Warszawie, Dusseldorfie i Poznaniu.

U trenera Jacka Wośka byłam pierwszą zawodniczką, która biegała maratony i pewnie dlatego coś nie zagrało, jeżeli chodzi o trening. Wydawało mi się, że coś trzeba zmienić. Chcąc próbować się dalej rozwijać i czując, że stać mnie na więcej, postanowiłam rozpocząć współpracę z trenerem Zbyszkiem Nadolskim – wyjaśnia Agnieszka Mierzejewska, która już wtedy była mistrzynią Polski w maratonie.

Złoty medal wywalczyła podczas swojego drugiego startu, uzyskując czas 2:34:15. Miało to miejsce w Warszawie w 2012 r. Jej przewaga nad drugą Katarzyną Durak wyniosła około 8 minut, a nad trzecią Ewą Kucharską około 12 minut.

Kiedy zaczęłam biegać maratony, przestałam myśleć o bieżni. Czułam, że na królewskim dystansie jestem w stanie wiele osiągnąć i że mogę biegać w granicach 2 godzin 30 minut. Upatrywałam w tym szansy na igrzyska – wyznaje Mierzejewska.

O ile w debiucie w Krakowie stawała na starcie ze strachem, a później bardzo cierpiała, o tyle ten drugi maraton w Warszawie był dla niej bardzo fajny. Udało się zrobić życiówkę i wygrać, co było motywacją i sygnałem, że jest na dobrej drodze.

Po zmianie trenera na Zbigniewa Nadolskiego jej wyniki znacząco się poprawiły. W 2015 r. podczas mistrzostw Polski w maratonie w Łodzi ustanowiła wynik, który na zawsze pozostał jej rekordem życiowym w maratonie – 2:30:55. Dało jej to wówczas srebrny medal, bo zwyciężczyni Monika Stefanowicz wywalczyła czas 2:29:28.

To też była zawodniczka trenera Zbyszka Nadolskiego, który był bardzo dumny z naszych czasów i miejsc. Mój stanowił zaskoczenie, bo był to mój pierwszy maraton, do którego przygotowywałam się pod jego okiem. Uzyskany czas pokazał, że nasza praca daje dobre efekty. Potrzeba wielu miesięcy przygotowań, a później ma się jedną próbę. Jak coś nie wyjdzie, to nie da się tego powtórzyć za kilka dni – podkreśla Agnieszka Mierzejewska.

Rok później podczas mistrzostw Polski w maratonie w Łodzi uzyskała nieznacznie słabszy czas 2:32:04, ale taki wynik tym razem dał jej złoty medal. W ten sposób po raz drugi stała się mistrzynią Polski w maratonie.

Niestety, przed zawodami dość mocno się pochorowałam i przez kilka dni leżałam w łóżku z gorączką, co mogło mieć wpływ na mój rezultat. Ale czasu się już nie cofnie – zauważa Mierzejewska, której niewiele brakowało do wywalczenia minimum olimpijskiego i startu w igrzyskach olimpijskich.

Dobiegnięcie do mety miało wtedy dla mnie słodko-gorzki smak. Z jednej strony wywalczyłam złoty medal mistrzostw Polski, a z drugiej igrzyska w Rio de Janeiro się oddaliły. Przyznam szczerze, że nie było u mnie wielkiej radości. To nie był mój dzień. Nawet złoto nie smakowało mi tak jak powinno – przyznaje.

Sukcesy w zagranicznych biegach masowych

Mierzejewska odnosiła też sukcesy w biegach masowych organizowanych zagranicą. W 2012 r. była najszybszą Europejką w biegu na 10 mil (około 16,1 km) w Waszyngtonie. Zajęła w nim czwarte miejsce i poprawiła o pięć sekund rekord życiowy na tym nietypowym dystansie – 54:36.

W 2016 r. zajęła trzecie miejsce w Półmaratonie Berlińskim i z czasem 1:11:42 poprawiła rekord życiowy na tym dystansie.

Do Berlina pojechałam z Alamosy, gdzie byłam na obozie w górach wysokich. Miałam bardzo dobrą formę i osiągnęłam bardzo duży sukces, ale organizm dostał w kość i się pochorowałam To było dwa tygodnie przed wspomnianym przed chwilą startem w maratonie w Łodzi – mówi Mierzejewska.

Gdybym mogła zamienić udany start w Berlinie na minimum olimpijskie w maratonie w Łodzi, to chętnie bym to zrobiła – dodaje.

W tym samym roku zajęła też dziewiąte miejsce w półmaratonie podczas mistrzostw Europy w Amsterdamie z czasem 1:12:10.

Triumfy w biegach masowych w Polsce

W trakcie kariery Agnieszka Mierzejewska startowała też w biegach masowych w Polsce. W 2015 r. zwyciężyła rywalizację kobiet w Nocnym Biegu Świętojańskim z PKO Bankiem Polskim w Gdyni oraz w 35. Półmaratonie Wiązowskim, a w 2016 r. wygrała wśród pań w Biegu Urodzinowym z PKO Bankiem Polskim w Gdyni.

Zwycięskie biegi zawsze świetnie się wspomina. W Wiązownie biegałam dwa razy i wiem, że ten półmaraton wcale nie jest łatwy, ale idealny na przetarcie przed sezonem. Dla mnie był to punkt wyjściowy do rozpoczęcia przygotowań do maratonu – wspomina Mierzejewska, która wygrała te zawody w 2015 r. (1:14:49), a rok później zajęła w nich trzecie miejsce (czas 1:14:47).

Bardzo fajnymi zawodami były też dla mnie zawody z cyklu PKO Grand Prix Gdyni – Bieg Urodzinowy i Nocny Bieg Świętojański. Zawsze lubiłam brać udział w takich biegach, kiedy wiedziałam, że jestem w dobrej formie. Za każdym razem, kiedy staje się na podium, to odczuwa się dużą radość – dodaje.

Za bardzo pozytywny aspekt postrzega też możliwość pomagania innym przez akcje charytatywne Fundacji PKO Banku Polskiego „Biegnę dla…”.

Super, że jest taka możliwość, żeby ktoś biegł w zawodach, co i tak jest jego pasją, a jednocześnie pomagał chorym lub potrzebującym osobom. Jak najbardziej jestem za i zawsze wspieram takie akcje. Pamiętam, jak brałam kartkę z imieniem beneficjenta i przyczepiałam ją do koszulki. Bardzo fajnie, że taka dodatkowa pomoc jest dalej niesiona – ocenia Agnieszka Mierzejewska.

Zakończenie kariery biegowej

Trzy lata temu, po urodzeniu synka, Agnieszka Mierzejewska próbowała wracać do treningów, ale doznała kontuzji, która przyczyniła się do podjęcia decyzji o zakończeniu kariery sportowej.

W swoim życiu miałam dużo urazów i przeszłam kilka zabiegów. Chyba nie ma sportowca, który by ich nie miał, więc nie ma się co za bardzo rozczulać nad sobą, ale za sobą mam wszystkie kontuzje typowe dla biegaczy. Cóż… Jeśli coś się robi w stu procentach, to bardzo często dochodzi do przetrenowania i przeciążeń. Nie da się tego uniknąć – ocenia Mierzejewska.

Pół roku po narodzinach synka Agnieszka Mierzejewska wzięła jeszcze udział w zawodach na 10 km, w których uzyskała bardzo dobry czas 36:21. Miesiąc później doznała jednak kontuzji, po której postanowiła zakończyć starty. Raz, że kontuzja, dwa, że synek, a trzy, że praca.

Rok później wybuchła pandemia koronawirusa, ale to nie ona, a życie codzienne było przyczyną zakończenia kariery.

Chyba już zostanę przy tym, że sport będę uprawiać głównie dla własnej przyjemności. Bo wiadomo, że jak kiedyś się dużo biegało, to trudno się zatrzymać. Warto biegać dla własnej frajdy i zdrowia – kończy.

Marek Wiśniewski