Pierwsze kroki ku cyfrowym pieniądzom. Państwa myślą o e-walutach

Coraz większą popularność zdobywają cyfrowe waluty. Na razie jednak są to „prywatne” pieniądze typu Bitcoin czy Ethereum. Niektóre rządy i banki centralne jednak już analizują, czy nie ucyfrowić swoich narodowych walut.
około min czytania

W „Neuromancerze” – książce Williama Gibsona z 1984 r. – w świecie przyszłości płatności są możliwe tylko w formie cyfrowej. Ale równolegle są wykorzystywane papierowe „nowe jeny”. „Plik starych, papierowych pieniędzy, krążących bez końca w obiegu zamkniętym czarnych rynków całego świata” – pisał Gibson w swojej najsłynniejszej powieści. „Neuromancer” to cyfrowa antyutopia – wizja świata zdominowanego przez algorytmy, procesy digitalizacji, cyberpunkowe koncepcje przyszłości. Nie przypadkiem dziś, niemal 40 lat po napisaniu, ta książka jest powszechnie uważana za jedną z najtrafniejszych prognoz przyszłości. Przyszłości, która właśnie staje się naszą teraźniejszością. 

Jednym z elementów współczesności są właśnie cyfrowe pieniądze. Odkąd w 2009 r. powstał Bitcoin, e-waluty mnożą się jak grzyby po deszczu. W kwietniu 2021 r. na rynku znajdowały się dokładnie 5392 kryptowaluty. Ich łączną kapitalizację wycenia się na 201 mld dolarów. Już samo to pokazuje wyraźnie, że przestały być tylko ciekawostką. To już nie moda jednego sezonu, tylko instrument, który odgrywa coraz ważniejszą rolę w globalnym systemie finansowym. 

Ale też instrument groźny. Skojarzenia z cyberpunkowym, wywrotowym „Neuromancerem” są nieprzypadkowe – gdyż w cyfrowych pieniądzach też jest ukryty silny element anarchistyczny. Powstają one bowiem poza tradycyjnym systemem obiegu finansowego, bez udziału państwa. Innymi słowy, oznacza to, że banki centralne, rządy poszczególnych krajów nie mają nad nimi kontroli. 

Dla przykładu, nie wiadomo nawet kto powołał do życia najsłynniejszy e-pieniądz – Bitcoin. Jego twórca ukrywa się pod pseudonimem Satoshi Nakamoto i nie wiadomo, kim jest. I, co ważniejsze, nie wiadomo, czy ma wpływ na tę walutę czy nie. 

Potencjał technologii Bitcoin dostrzegły już wielkie korporacje. Prace nad swoim e-pieniądzem prowadzi m.in. Facebook. Początkowo miał się on nazywać Libra, jednak projekt jego uruchomienia spotkał się z gwałtownymi protestami urzędów regulujących przepływy finansowe. W rezultacie w grudniu 2020 r. nazwę przemianowano na Diem, ograniczając jednocześnie jego funkcjonalność. Według planów wejdzie do e-obiegu do końca 2021 r. 

Reagują też banki centralne. Najdalej zaszedł Norges Bank. Oystein Olsen, prezes norweskiego banku centralnego, otwarcie oświadczył, że w ciągu najbliższych lat Norwegia będzie poważnie testować możliwość wprowadzenia własnej e-waluty. W tym kraju jest to o tyle prostsze, że Norwegia znajduje się na czele rankingu państw, których obywatele najrzadziej używają gotówki. Nie zmienia to jednak faktu, że stworzenie przez bank centralny e-waluty funkcjonującej trochę obok waluty narodowej to krok w nieznane. 

Mimo to możliwość wykonania takiego kroku analizuje coraz więcej państw. W Szwecji trwają przygotowania do wprowadzenia do obiegu e-krony. Europejski Bank Centralny myśli o stworzeniu możliwości otwierania kont bankowych, na których będzie można trzymać cyfrowe pieniądze. Najdalej jednak w tych eksperymentach zaszły Chiny. W kilku miastach (m.in. Shenzhen, Chengdu, Suzhou) trwają już testy wykorzystania cyfrowego juana. Chiński bank centralny poważnie przygotowuje się do wprowadzenia go do obiegu w całym kraju. 

Rękę na pulsie trzyma też Narodowy Bank Polski. Jakie wyciąga wnioski? „Analizujemy zagadnienia związane z pieniądzem cyfrowym banku centralnego. Nie da się przesądzić obecnie, czy i kiedy banki centralne zdecydują się na wprowadzenie takiej formy pieniądza. Gdyby się to okazało korzystne, to oczywiście byśmy to wprowadzali. Na razie przeważają raczej negatywne wnioski” – komentował niedawno Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego.

Prezes NBP bardzo podkreśla znaczenie suwerenności narodowej i uważa, że największym jej gwarantem jest korzystanie z gotówki emitowanej przez NBP. W banku trwają prace nad Narodową Strategią Bezpieczeństwa Gotówki. NBP chciałby też przyjęcia specjalnej ustawy chroniącej złotego w tradycyjnej postaci, która na przykład nakładałaby na sklepy obowiązek akceptowania płatności gotówką – tak, by za jakiś czas nie doszło do sytuacji, gdy zapłacić będzie można tylko kartą płatniczą lub cyfrowymi pieniędzmi.

Tomasz Śliwiński