Nikt nie zna Wings for Life tak dobrze jak Adam Małysz

Żaden Polak nie poznał zawodów Wings for Life sponsorowanych przez PKO Bank Polski tak dobrze i z tak różnych stron jak Adam Małysz. W pierwszej edycji sam pobiegł w imprezie, pokonując 19 km. Rok później przybijał piątki biegaczom, którzy zdołali dotrzeć do 19. kilometra. Przez cztery kolejne lata był kierowcą samochodu pościgowego, a przed rokiem – już po wybuchu pandemii – ruszył w górski teren, startując z aplikacją w wirtualnej edycji zawodów.
około min czytania

Adam Małysz na zawsze pozostanie jedną z największych postaci w historii polskiego sportu. Choć karierę skoczka narciarskiego zakończył w 2011 r., a przygodę z rajdami terenowymi w roku 2016, to jeszcze 2–3 lata temu wygrywał plebiscyty na najpopularniejszego lub najlepszego polskiego sportowca, pokonując nawet Roberta Lewandowskiego.

Legendarny skoczek od pierwszej edycji Wings for Life jest ambasadorem zawodów, wcielając się w rozmaite role. Z każdej wywiązywał się znakomicie, czerpiąc wiele radości, a zarazem dostarczając masy emocji uczestnikom zawodów.

Rok 2014 – debiut w Wings for Life w roli biegacza

Adam Małysz zadebiutował w Wings for Life już przy okazji pierwszej edycji imprezy w Poznaniu w 2014 r. Nie miał wówczas dużego doświadczenia w bieganiu. Rok wcześniej wystartował w biegu na 10 km w Warszawie i pokonał go w 51 minut, choć po połowie trasy przeżywał kryzys. Na trasie w Poznaniu również planował przebiec 10 km, ale ostatecznie pokonał aż 19,18 km. Było to dla niego samego duże zaskoczenie.

Jestem w szoku, że dałem radę przebiec tyle kilometrów. To dlatego, że wiedziałem, że biegnę w celu charytatywnym. Poza tym wokół mnie biegli wspaniali ludzie, którzy mocno mnie dopingowali, krzycząc „Dajesz, Adam, dajesz!” – komentował na mecie słynny skoczek, który był wtedy aktywnym kierowcą terenowym.

Leciałem równym tempem, a pod koniec trasy trochę przyspieszyłem, gdy padło hasło „Samochód!”. Zaczęliśmy finiszować, a okazało się, że on był trzy kilometry za nami. Niewiele brakowało, a pękłby półmaraton. Wtedy byłbym w jeszcze większym szoku, ale 19,18 km to i tak największy dystans, jaki przebiegłem w życiu – dodał.

Rok 2015 – przybijanie piątki uczestnikom tuż za 19. kilometrem

W kolejnej edycji Adam Małysz nie mógł wystartować w roli biegacza ze względu na infekcję, ale dopingował uczestników na starcie, a następnie w miejscu, w którym rok wcześniej zakończył rywalizację przybijał „piątki” wszystkim uczestnikom, którzy również zdołali pokonać 19,18 km.

Lata 2016-2019 – kierowca samochodu pościgowego

W 2016 r. Adam Małysz po raz pierwszy zasiadł za kierownicą samochodu pościgowego, czyli ruchomej mety, przed którą uciekają uczestnicy zawodów. Pełnił tę rolę aż do 2019 r.

Każdego roku towarzyszyło mi inne uczucie, bo za każdym razem liczba biegaczy była coraz większa. Rola kierowcy samochodu pościgowego wcale nie jest łatwa, bo czas, który trzeba spędzić za kierownicą, jest bardzo długi. Cieszę się jednak, że mam w aucie współtowarzyszy, którzy cały czas coś mówią, żartują i dopingują ludzi, przybijając im piątki. Atmosfera jest naprawdę wyjątkowa – mówił Adam Małysz w 2019 r.

Rok 2020 – start z aplikacją w górskim terenie

Wybuch pandemii koronawirusa na początku 2020 r. sprawił, że Wings for Life po raz pierwszy odbywał się wyłącznie w formule wirtualnej. Każdy z uczestników mógł wystartować w tym samym momencie w dowolnym miejscu na ziemi, rejestrując się w aplikacji i zakładając słuchawki, dzięki którym można było usłyszeć komunikaty o pokonywanym dystansie, a przede wszystkim o nadjeżdżającym samochodzie pościgowym.

Tym razem pobiegniemy sami z aplikacją. To jedyna szansa. Ja też wystartuję u siebie w górach. Najważniejszy w tym wszystkim jest cel – wsparcie badań nad przerwanym rdzeniem kręgowym i dać nadzieję osobom poruszającym się na wózkach. Tym razem niestety nie będę was gonił, ale wirtualny samochód na pewno was gdzieś złapie – zachęcał uczestników do startu Adam Małysz.

Nie dość, że wybrał trudną trasę po górach w okolicach rodzinnej Wisły, to jeszcze tuż po starcie zaczął padać deszcz, co sprawiło, że był zmuszony biec po błocie i śliskiej nawierzchni wśród licznych kamieni. Planował pokonać 10 km, ale znów obudziła się w nim natura sportowca i przebiegł 12,48 km. Był to jego drugi start w Wings for Life w charakterze uczestnika.

Uważam, że pokonanie tego dystansu w górach było dużym sukcesem, bo nie biegam na co dzień. Choć każdy w tym roku startował osobno, to dzięki aplikacji mógł czuć się częścią tego samego wydarzenia. Mógł porównywać czasy i sprawdzić, jak poszło znajomym – skomentował Adam Małysz.

Rok 2021 – wirtualna pogoń za biegaczami i głos w aplikacji

W tym roku – 9 maja – ponownie jedyną opcją wzięcia udziału w zawodach jest pobiegnięcie z aplikacją i słuchawkami, w których usłyszymy komunikat o nadjeżdżającym wirtualnym samochodzie pościgowym. O godzinie 13.30 auto z Adamem Małyszem „za kierownicą” ruszy w trasę. To właśnie jego głos pojawi się w polskiej wersji aplikacji.

Legendarny skoczek podkreśla, że „nawet uciekając przed głosem w słuchawkach” można poczuć atmosferę rywalizacji. W aplikacji obecne będą też głosy ambasadorów zawodów, Moniki Pyrek i Łukasza Stasiaka, którzy będą informować o lokalizacji wirtualnego samochodu, a także liczbie kilometrów pokonanych przez uczestnika.

Sam Małysz w tym roku też nie odpuszcza i pobiegnie z aplikacją – dla tych, którzy nie mogą.

Marek Wiśniewski