Karolina Gorczyca: Czuję się zżyta z PKO Biegiem Charytatywnym

Chcesz zacząć biegać i szukasz dobrej inspiracji? Zorganizuj swoją sztafetę i przyjdź na jeden z dwunastu stadionów w Polsce. Wykorzystaj swoją dobrą energię oraz wysiłek do tego, by pomóc innym. Zapisz się na 5 PKO Bieg Charytatywny i wystartuj 14 września! Ja będę w Lidzbarku Warmińskim – zachęca Karolina Gorczyca, ambasadorka zawodów.
około min czytania

14 września odbędzie się 5. edycja PKO Biegu Charytatywnego. Jaki wymiar ma dla Pani rola ambasadorki tej imprezy? I co sprawia, że chętnie angażuje się Pani w projekty charytatywne?
Jestem ambasadorką od drugiej edycji i czuję się już bardzo zżyta z tymi zawodami. PKO Bieg Charytatywny to nie jest zwykły bieg. To sztafeta, w której znaczenie ma każdy krok, a dokładniej każde okrążenie na czterystumetrowym stadionie lekkoatletycznym. Pomagamy zebrać pieniądze – w tym roku na wsparcie edukacji dzieci z placówek opiekuńczo-wychowawczych. To również bardzo wymagający bieg sprinterski, w którym naprawdę można się zmęczyć. W biegu może wziąć udział każdy, kto chce i ma ukończone 16 lat. Drużyny składają się często z członków rodzin bądź grup przyjaciół. Ten bieg wyzwala bardzo pozytywne emocje oraz łączy ludzi w szczytnym celu.

W zeszłym roku brała Pani udział w zawodach w Warszawie. Co najbardziej zapadło Pani w pamięć z tego biegu?
W zeszłym roku wystartowałam w sztafecie z grupą przyjaciół. Poziom zawodników był bardzo wysoki, że nie udało się nam zająć podium, czego dokonaliśmy dwa lata temu. Za to moja kibicowska drużyna wygrała nagrodę 10 tys. zł, które Fundacja PKO Banku Polskiego przekazała na wybrany przez nas cel charytatywny. Konkurs polegał na tym, aby ekipa kibiców swoją oryginalnością i dopingiem wyróżniała się na tle innych. W większości były to nasze dzieciaki, które przebrały się za czerwone serca i kibicowały rodzicom.

Jak postrzega Pani formułę biegu? Czy rywalizacja drużynowa może dostarczyć uczestnikom zawodów więcej emocji niż indywidualna?
Formuła sztafetowa ma duży sens w tym biegu, ponieważ sprint na 400 metrów jest bardzo wymagający. Po jednym szybkim okrążeniu trudno uspokoić tempo, nogi są jak z waty. Przerwa jest krótka i wynosi ok. 5-6 minut, po czym ponownie następuje nasza kolej. Dzięki temu, że w zespole jest pięć osób, siły się rozkładają. Rywalizacja pojawia się zawsze, ponieważ każdy daje z siebie, ile tylko może. Należy pamiętać, że najważniejsza jest jednak nasza obecność, zaangażowanie i dobra zabawa.

 W tym roku będzie Pani pełnić rolę ambasadora PKO Biegu Charytatywnego w Lidzbarku Warmińskim. Dlaczego wybór padł właśnie na to miasto?
Cieszę się, że będę w Lidzbarku. Znam to miasto. Spędziłam w nim parę tygodni na przełomie marca i kwietnia na planie mojego nowego serialu. Poznałam tam kilka osób i może nawet uda mi się zachęcić je do wzięcia udziału w biegu.

Jak ważną częścią Pani życia jest aktywność fizyczna? Czy dużo czasu poświęca Pani na bieganie?
Staram się biegać przy każdej możliwej okazji. Gdy robię to regularnie, czuję się zdrowa i mam dużo energii do działania. W pewnym sensie aktywność fizyczna stała się moim uzależnieniem. Choć pozwalam sobie na „niebieganie”. Zdarza mi się, że nie biegam tydzień lub dłużej, ponieważ nie potrafię znaleźć motywacji, ale są to zwyczajne słabości, do których się przyznaję.

W jaki sposób udaje się Pani godzić treningi z karierą zawodową oraz rolą matki dwójki dzieci?
Zależy mi, aby odpowiednio łączyć jedno i drugie. Na treningi często biorę dzieci. Starsza córka jedzie na rowerze, a roczny synek w wózku biegowym. W ten sposób wszyscy jesteśmy zadowoleni.

Jaki jest Pani ulubiony dystans?
Ostatnio bieg na dystansie pięciu kilometrów sprawia mi dużo frajdy. Jest krótki i nie wymaga mocnego przygotowania. Nie muszę też kalkulować i mogę poszaleć z tempem nawet, gdy na mecie przydarzy się tzw. odcięcie sił. W biegu na dziesięć kilometrów jest już trudniej, bo trzeba mieć bardziej przemyślaną strategię. Tu nie można lecieć na całego. Każdy kolejny dystans powinien mieć ustalony plan tempowy dostosowany do naszego wytrenowania.

Czy bierze Pani udział w biegach masowych?
Bardzo często. Jestem fanką Warszawskiej Triady Biegowej „Zabiegaj o pamięć”. Lubię klimat tych biegów i ich wyjątkowy charakter. Niedawno, po raz kolejny, brałam udział w Biegu Powstania Warszawskiego, który jak co roku, był wyjątkowy. Wystartowałam z przyjaciółmi na 5 km. Na trasie spotkaliśmy nastoletniego Krzysia, którego na wózku inwalidzkim pchał tata. Chłopiec rok temu wybudził się ze śpiączki w klinice "Budzik". Kilka lat temu uległ wypadkowi, ale zanim się to stało, co roku biegał z ojcem w Biegu Powstania Warszawskiego. W tym roku spontanicznie pomogliśmy mu dotrzeć do mety, pchając jego wózek. Pozdrawiam serdecznie Krzyśka i jego dzielnego tatę.

Czy ma Pani marzenia biegowe, związane np. z przebiegnięciem długiego dystansu, uzyskaniem określonego wyniku albo startem w wymarzonych zawodach biegowych?
Przyznam szczerze, że chodzi mi po głowie, aby kolejny raz spróbować przebiec maraton. Trzy lata temu, dzięki akcji zorganizowanej przez PKO Bank Polski wraz z Zakonem Maltańskim, po raz pierwszy przebiegłam w Dębnie królewski dystans. Był to projekt „Biegnę dla tych, którzy marzą by chodzić”. Zbieraliśmy wówczas środki dla niepełnosprawnych podopiecznych fundacji. Gdyby pojawiła się podobna okazja, pewnie bym się w nią zaangażowała. Choć dystans maratoński to nie przelewki i trzeba mieć wybiegane setki kilometrów, żeby dobiec do mety. I oczywiście marzyłabym, żeby pobić swój czas choćby o minutę.

W jaki sposób zachęciłaby Pani ludzi do rejestracji drużyny i startu w 5. PKO Biegu Charytatywnym?
Chcesz zacząć startować w zawodach i i szukasz dobrej inspiracji? Wybierz PKO Bieg Charytatywny – zorganizuj swoją sztafetę i przyjdź na jeden z dwunastu stadionów w Polsce. Wykorzystaj swoją dobrą energię oraz wysiłek do tego, by pomóc innym. Zapisz się na 5. PKO Bieg Charytatywny. Zawody już 14 września! Ja będę w Lidzbarku Warmińskim. Zapraszam.

Marek Wiśniewski