Adrenalina biegów górskich. Bankowcy biegają #27: Anna Mazur

Anna Mazur pracuje w PKO Banku Polskim na stanowisku doradcy w oddziale w Gryfowie Śląskim. Jej biegowa przygoda trwa od 12 lat. Przez ten czas zdążyła wziąć udział w ponad 100 imprezach, z czego zdecydowaną większość stanowią biegi górskie. Szybko się w nich zakochała, bo wyzwalają adrenalinę.
około min czytania

Anna Mazur przygodę z bieganiem rozpoczęła w 2009 r. – Nie będę oryginalna, mówiąc, że zaczęłam biegać, żeby poprawić swoją sylwetkę. To były czasy, w których nie miałam jeszcze żadnego smartwatcha, aplikacji sportowej, ani biegających znajomych. Czas odmierzałam na zwykłym zegarku wskazówkowym. Najpierw było to pół godziny, następnie godzina, półtorej, a czasami nawet i trzy godziny – wspomina.

Ponad 100 startów w zawodach na koncie

Po pewnym czasie pracowniczka PKO Banku Polskiego uznała, że spróbuje swoich sił w zawodach. Jej pierwszym startem był maraton we Wrocławiu w 2010 r.

W bieganiu najbardziej cenię sobie wolność, spokój i czas, który mam wyłącznie dla siebie. Spróbowałam też swoich sił w biegach górskich i szybko się w nich zakochałam, bo wyzwalają adrenalinę. Trzeba umieć omijać leśne i górskie przeszkody, które często są bardzo niebezpieczne – zauważa.

Dziś Anna Mazur na koncie ma ponad 100 biegów, z których zdecydowaną większość stanowią biegi górskie. Jest dumna, że ukończyła każdy z nich i z każdego wróciła… w jednym kawałku. W rok i trzy miesiące zdobyła Koronę Maratonów Polskich. Najtrudniejsze były dla niej cztery biegi: Karpacz Maraton, VI Supermaraton Gór Stołowych na dystansie 50 km, Bieg Rzeźnika o długości 82 km oraz zawody 3xŚnieżka=1xMont Blanc.

Rozbity łokieć podczas biegu 3xŚnieżka=1xMont Blanc

Na ostatni z wymienionych biegów pojechała bez wcześniejszego przygotowania, o czym najlepiej świadczy fakt, że nie wzięła nawet kijków.

Najtrudniejsze było podejście czarnym szlakiem. Jakimś sposobem udało mi się wejść na gorę, ale podczas zbiegu o długości 10 km zaliczyłam upadek. Kiedy ktoś pomógł mi się podnieść, zobaczyłam, że z lewego łokcia leci mi krew. Nie wyglądało to dobrze – wspomina Anna Mazur.

Stwierdziłam, że to nie koniec, bo maratończycy się nie poddają. W okolicach Karpacza stali ratownicy GOPR, którzy po opatrzeniu ran pozwolili biec dalej. Drugie i trzecie podejście było „masakryczne”. Na dole znalazłam gałęzie, z którymi wchodziłam pod górę. Na górze je wyrzucałam i zbiegałam dalej. Kiedy dotarłam do mety, od razu zaprowadzono mnie do karetki, a stamtąd na… szycie ran do szpitala – opowiada.

Imponujące wyniki biegów górskich i płaskich

Dziś Anna Mazur najbardziej kocha maratony i półmaratony górskie, a jeśli startuje w biegach płaskich, to ceni sobie przede wszystkim królewski dystans, który udało jej się przebiec w 3:39:42, a półmaraton w 1:44:58. W biegach górskich kilka razy zajęła miejsce na podium. Jej rekordy wyglądają następująco:

  • Supermaraton Gór Stołowych 50 km – 6:53:44 (+2200m/-2000m),
  • Ultramaraton Letni Bieg Piastów 50 km – 5:19:04,
  • IV Ultramaraton Górski Zielone Sudety 45 km – 5:30:40,
  • Zimowy Górski Maraton Ślężański – 4:44:24,
  • Półmaraton z Górką Chojnik 25 km – 3:12:40,
  • PZU Półmaraton Karkonoski 21 km – 2:09:04,
  • Waligóra Run Cross 25 km – 3:05:29.

Ucieczka przed dzikami podczas Biegu Rzeźnika

Przygodę życia przeżyła w Bieszczadach podczas Biegu Rzeźnika na dystansie 82 km. Odbywał się w parach. Razem z kolegą wystartowali o trzeciej nad ranem. Po godzinie, gdy na trasie mocno się rozluźniło, nagle w ciemnościach zobaczyli dziki, które… biegły prosto na nich.

Natychmiast zmieniliśmy kierunek i przez jakieś 20 minut biegliśmy przed siebie ile sił w nogach. W końcu się zatrzymaliśmy i… dzików nie było, ale totalnie zgubiliśmy trasę. Kolega wyciągnął mapę i pomału szukaliśmy drogi powrotnej na szlak. Niestety, zabrakło nas w dwóch punktach pomiarowych. Udało się nam dotrzeć dopiero do trzeciego. Do końca biegliśmy zgodnie z planem, ale najadłam się mnóstwo strachu! – wspomina Anna Mazur.

Pomaganie przez bieganie

Anna Mazur w biegach masowych ceni też inicjatywy charytatywne, w tym akcję „biegnę dla…” Fundacji PKO Banku Polskiego, która jest organizowana przy okazji zawodów sponsorowanych przez PKO Bank Polski.

Takie akcje są bardzo dobre. Jeżeli tylko mam możliwość, to chętnie w nich uczestniczę. Ale nie tylko w nich. Moje ostatnie zawody były organizowane przez Grupę Morsów z Lubania. Biegi odbywały się nad Zamkiem Czocha i miały dystanse 5 km i 10 km. Każdy z uczestników zasilał puszkę, a zebrane środki miały pomóc w walce z chorobą małemu Franusiowi. Po biegu zorganizowano wspólne morsowanie – wspomina.

Biegać i być szczęśliwą

Anna Mazur w tygodniu stara się biegać 1-2 razy po godzinie, a w weekendy robi dłuższe wybiegania.

Rok temu, gdy wybuchła pandemia koronawirusa i kazano nam zostać w domu, zamykając nawet lasy, na jakiś czas przestałam biegać. Dziś już o tym nie myślę. Po prostu zakładam buty i biegnę do lasu. Tam rzadko można kogoś spotkać – wyjaśnia Anna Mazur.

A jakie jest jej największe marzenie biegowe? Po prostu biegać, zwiedzać przepiękne miejsca, cieszyć się urokami natury i zwyczajnie być szczęśliwą – przyznaje.

Marek Wiśniewski