Odskocznia od codzienności. Bankowcy biegają #37: Kamil Mazur

Kamil Mazur jest projektantem w Biurze Rozwoju Oprogramowania w Departamencie Rozwoju Aplikacji Sprzedażowych i Wsparcia PKO Banku Polskiego w Katowicach. Biega od dwóch lat, a niedawno zdobył PKO Koronę Śląskich Półmaratonów. Powoli zaczyna marzyć o ultramaratonach, a zwłaszcza o Biegu Rzeźnika.
około min czytania

Kamil Mazur uprawia sport od kilkunastu lat, choć początkowo były to głównie siłownia i squash. Problemy zdrowotne spowodowały, że na kilka lat musiał zaprzestać aktywności fizycznej, co doprowadziło do spadku formy i pojawienia się nadwagi. Impulsem do powrotu był dla niego udział w Runmagedonie, do czego namówił go obecny szef.

Żyłka współzawodnictwa i chęć osiągania lepszych wyników obudziły się we mnie na nowo. Zacząłem od treningów siłowych, a później doszło do tego bieganie – wspomina. 

Debiut w zawodach zaliczył w Panewnickim Biegu Dzika na terenie lasów panewnickich.

Moment, w którym uznałem, że bieganie może być moją życiową pasją to chwila, w której pierwszy raz udało mi się pokonać 10 km ciągłym biegiem. Pamiętam radość, która temu towarzyszyła – wspomina Kamil Mazur.

Bieganie jest dla mnie odskocznią od codzienności, sposobem na tzw. reset. Najbardziej satysfakcjonujące są małe sukcesy, kolejne treningi bez kontuzji i sama możliwość biegania. Każde zawody i ich dobre rozplanowanie ugruntowują we mnie satysfakcję z tego sportu, a zarazem dają bodźce do dalszego treningu – podkreśla.

Próby charakteru i plany startów w ultramaratonach

Kamil Mazur przyznaje, że biega krótko, bo od około dwóch lat. Największymi sukcesami są PKO Półmaraton Gliwicki z czasem 1:43:22 oraz poprawa w Silesia Marathonie z 4 h 35 minut na 4 h 0 min i 29 sekund. Pomimo ambicji i chęci osiągania jak najlepszych wyników stara się być powściągliwy w planach. Cały czas pamięta.

Wspomniane ambicje wiążą się z chęcią startów w ultramaratonach.

Według mnie jest to świetna próba charakteru i taktyki, jednak na tą chwilę mój ulubiony dystans to półmaraton. Ostatni maraton przebiegłem dość spokojnie, bez kontuzji oraz większych problemów, ale jeszcze nie do końca czuję ten dystans – mimo że we wstępnych planach mam już dużo większy – wyjawia.

Najtrudniejszymi zawodami, które szczególnie zapadły mu w pamięci, był Maraton 7 Jezior w Rogoźniku. To maraton trailowy, prowadzony przez ścieżki leśne, z kilkoma wzniesieniami. W tym roku największym wyzwaniem, była temperatura i pogoda. Bieg w 36-stopniowym upale i pełnym słońcu. To naprawdę była duża próba charakteru i uporu.

Rekord życiowy w półmaratonie

Jego rekord życiowy w półmaratonie to wspomniany wynik 1:43:22 w PKO Półmaratonie Gliwickim, organizowanym w ramach PKO Korony Śląskich Półmaratonów.

Pobiegłem bez większych oczekiwań. Tydzień wcześniej był półmaraton w Żywcu, a jeszcze wcześniej Silesia Marathon. Po tych dwóch intensywnych weekendach stwierdziłem, że samo dobiegnięcie w przyzwoitym czasie będzie satysfakcjonujące, jednak ambicja przypomniała o sobie – ocenia Kamil Mazur.

Na początku znalazłem pacemarkera na 1 h 45 min i postanowiłem pobiec razem z nim, jednak moje dotychczasowe czasy (choćby 1 h 47 min z Żywca) nie potwierdzały takiego tempa. Po przebiegnięciu pierwszych 10 km odstęp pomiędzy mną a pacemarkerem zwiększył się do ok. 500 m. Przez kolejne 8 km starałem się go dogonić, jednak już na 19. km uzyskałem pewność, że jeśli nic się nie wydarzy, to utrzymam, a nawet przekroczę to tempo. I udało się! – dodaje.

Zdobycie PKO Korony Śląskich Półmaratonów

Kamil Mazur ukończył tegoroczny cykl PKO Korony Śląskich Półmaratonów.

Wziąłem udział w czterech zawodach cyklu. Startowałem w Piekarach Śląskich, które są moim miejscem zamieszkania, a później wziąłem udział w półmaratonach w Bytomiu, Żywcu i Gliwicach. Nie biegłem tylko w pierwszej imprezie w Rybniku. Największe wrażenie zrobił na mnie półmaraton w Żywcu. To malownicza trasa wokół jeziora i podbiegi, o których trzeba pamiętać na każdym kilometrze, rozplanowując siły – Kmil Mazur.

Idea PKO Korony Śląskich Półmaratonów bardzo mu się spodobała. – Wreszcie mamy własny cykl zawodów, w którym możemy startować bez konieczności dalekich wypraw. Przekrój tras i miast pozwala zwiedzić naprawdę ciekawe miejsca. Cieszę się, że dzięki czterem startom zdobyłem tytuł PKO Korony Śląskich Półmaratonów, choć w przyszłym roku spróbuję zaliczyć wszystkie zawody cyklu – dodaje.

Przy okazji startu w PKO Półmaratonie dookoła Jeziora Żywieckiego Kamil Mazur dołączył do akcji „biegnę dla…”.

W Żywcu udało mi się wziąć udział w akcji „biegnę dla…”, w pozostałych startach zainteresowanie akcją było tak duże, że już podczas odbierania pakietu zabrakło kartek potwierdzających uczestnictwo w akcji. Oby tak dalej! – wyjawia projektant PKO Banku Polskiego.

Sport często łączy się z akcjami charytatywnym i to jest naprawdę bardzo dobre połączenie. Żeby uprawiać sport, szczególnie regularnie, należy wykazać się dużą siłą woli i charakteru, którą niewątpliwie dysponują też osoby, zmagające się z chorobami i dysfunkcjami – dodaje.

Marzenie o Biegu Rzeźnika

Kamil Mazur znalazł swój własny sposób na łączenie regularnych treningów biegowych z pracą dla PKO Banku Polskiego i życiem prywatnym.

Największym wyzwaniem jest rozdysponowanie bardzo małej ilości wolnego czasu pomiędzy rodzinę a treningi, które staram się stawiać jako cele drugoplanowe. Dodatkowym utrudnieniem jest dla mnie lekki pracoholizm. Wyrozumiałość domowników i elastyczność jest tu kluczowa. Szczególnie latem, gdy zaraz po pracy udaje mi się zrobić szybki trening, a żona odbiera dzieci po szkole i przedszkolu – wyjawia Kamil Mazur.

Generalnie staram się trenować w każdej chwili, nie ingerującej w pracę i rodzinę. Często biegam wieczorami, po godzinie 21 lub 22, kiedy dzieci śpią. W weekendy jest to 6-7 rano. Kiedy wszyscy odsypiają wczesne wstawanie w ciągu całego tygodnia, ja robię dłuższe treningi, biegając po 20-25 km – dodaje.

Dziś jego największym biegowym marzeniem jest udział w poważnym biegu ultra.

Celem, który sobie postawiłem, jest Bieg Rzeźnika, który chciałbym ukończyć w perspektywie 2-3 lat. Bieszczady to moja ulubiona lokalizacja. Dalsze plany i marzenia będą uzależnione od mojej formy biegowej – kończy.

Marek Wiśniewski