Potrzeba dążenia do celu. Bankowi kolarze #15: Jakub Chudziński

Jakub Chudziński jest programistą w Biurze Rozwoju Aplikacji Biznesowych w Departamencie Rozwoju Aplikacji Sprzedażowych i Wsparcia PKO Banku Polskiego w Poznaniu. Kolarstwo górskie to jego wielka pasja, choć dzięki przygodzie z triathlonem pokochał też kolarstwo szosowe. W tym roku planuje wjechać na Śnieżkę w wymagającym czasie poniżej godziny. „Wyżej na rowerze w Polsce wjechać się nie da, a szybciej też trudno” – podkreśla.
około min czytania

Jakub Chudziński na rowerze jeździ od dzieciństwa. Szybko złapał kolarskiego bakcyla. Choć uprawiał też tenis i sporo biegał, to właśnie jazda na rowerze dawała mu najwięcej satysfakcji.

Dorastałem w latach dziewięćdziesiątych, a rower był wtedy jednym z symboli zachodzących zmian. Na święta Bożego Narodzenia dostałem BMX-a, którym podczas wigilijnego wieczoru jeździłem… na klatce schodowej niewielkiego bloku. Na komunię dostałem rower górski. Podobnie było na 18. urodziny. A na co wydałem pierwszą wypłatę? Łatwo się domyślić – opowiada Jakub Chudziński.

Kolarstwo zaspokaja moją wrodzoną potrzebę dążenia do celu. Rower ratował mnie i nadal ratuje przed codziennymi problemami. Większość trudnych chwil w życiu przepracowywałem właśnie na rowerze – dodaje.

Kolarstwo uczy pokory, czyli pierwszy start w zawodach

W pierwszych zawodach Jakub Chudziński wziął udział będąc jeszcze w szkole podstawowej.

Byliśmy na rowerach z tatą i bratem w Świeradowie, w którym organizowany był maraton.  Zamiast na szlak, ruszyłem na trasę. Właśnie ta forma zawodów przez długi okres była mi najbliższa – podkreśla Jakub Chudziński.

Stopień trudności górskich maratonów był dla niego zaskoczeniem. Stojąc na linii startu bał się głównie tego, że będzie nudno, a przekraczając linię mety 45 minut po zwycięzcy zastanawiał się, jak to w ogóle możliwe, żeby w górach utrzymywać średnią prędkość w okolicy 26 km/h. Nie ukrywa, że kolarstwo uczy pokory.

Satysfakcja z górskich maratonów

Wcześniej potrafił pokonywać w górach dłuższe dystanse i trudniejsze trasy, jednak dopiero intensywność wyścigu pozwoliła mu określić swoje limity.

Chęć ich poznania doprowadziła mnie do wyników w okolicy pierwszej dziesiątki w kategorii open krajowych maratonów, akademickiego mistrzostwa Polski w drużynie oraz przekonania, że uczciwy trening pozwala osiągnąć tylko pewien poziom. Praca, odporność psychiczna to warunki konieczne, jednak wygrywanie wymaga sprzyjających genów – ocenia.

Jakub Chudziński przyznaje, że górskie maratony są wymagające, ale samo dotarcie do mety może być dla niego powodem do zadowolenia.

Udało się uniknąć defektów, odpowiednio odżywiać, oszczędzać siły, dobrze wystartować, wyprzedzić kilku kolegów czy też przyjechać w pierwszej dziesiątce – wymienia korzyści, wynikające z regularnych startów.

Przygoda z triathlonem i nowa pasja do kolarstwa szosowego

Po zdobyciu wielu doświadczeń w kolarstwie górskim Jakub Chudziński zainteresował się triathlonem, dokładając do jazdy na rowerze pływanie oraz bieganie.

Mam wielki szacunek dla triathlonistów, gdyż uprawianie trzech dyscyplin jednocześnie wiąże się z ogromnym poświęceniem. Ukończyłem kilka zawodów na sprinterskich dystansach. Startowałem m.in. w Suchym Lesie, Kórniku i Chodzieży. Nowy format i kolarstwo szosowe wciągnęło mnie bez reszty. Choć na rowerze jeździłem przez ponad 20 lat, to wszystkiego musiałem się uczyć na nowo – przyznaje programista PKO Banku Polskiego.

Jazda w okolicach 40 km/h w grupie to wielkie wyzwanie kognitywistyczne (związane z procesami umysłowo-poznawczymi – przyp. red.). Potrzebowałem kilku startów, żeby poczuć się na tyle pewnie, by sięgnąć po bidon. Choć poruszanie się po szosie wiąże się z ryzykiem, średnie prędkości powyżej 40 km/h czy dystans 100 km pokonany w 3 godziny dają olbrzymią satysfakcję – podkreśla.

Kolarskie starty w Teamie PKO

Jakub Chudziński najbardziej lubi wysiłek trwający około półtorej godziny i dystanse, których pokonanie zajmuje właśnie tyle czasu, czyli ok. 60 km na rowerze szosowym i ok. 40 km na rowerze górskim.

Jest to czas średnich dystansów na zawodach w kolarstwie górskim i szosowym. Takie konkurencje odpowiadają mi najbardziej, ponieważ nie wymagają wielogodzinnych treningów, niezbędnych w przypadku dłuższych dystansów. W ostatnich latach najczęściej startuję w cyklu zawodów Solid MTB i Solid Road oraz Via Dolny Śląsk – wyjaśnia.

Podczas udziału w zawodach MTB Jakub Chudziński poznał innego pasjonata kolarstwa z PKO Banku Polskiego, Jakuba Kołotuszę, który zachęcił go do dołączenia do sekcji kolarskiej PKO Banku Polskiego. Starty w barwach Teamu PKO dają mu jeszcze więcej satysfakcji.

Choć kolarstwo dla osób postronnych wydaje się być sportem bardzo indywidualnym, to w rzeczywistości jest inaczej. Obecność znajomych obniża przedstartowy stres, motywuje do udziału w większej liczbie imprez i daje poczucie przynależności. Na szosie natomiast jazda w zespole zapewnia niesłychaną przewagę nad osobami startującymi indywidualnie – ocenia Jakub Chudziński.

Zrozumienie dla sportowej pasji w pracy i rodzinie

Przyznaje też, że „w PKO Banku Polskim istnieje dobry klimat do uprawiania sportu”.

Bank od lat wspiera imprezy sportowe, w których startowałem na długo przed rozpoczęciem w nim pracy. Centralna komunikacja i akcje takie jak #FokusNaCiebie są spójne z kulturą pracy w zespole, w którym pracuję – ocenia Jakub Chudziński.

Podobnie jest w jego życiu prywatnym.

Od rodziny dostaję wsparcie w postaci czasu i zrozumienia, że sport jest dla mnie czymś ważnym. W takich warunkach naprawdę o wiele łatwiej o systematyczność, a ta jest kluczowa w rozwoju sportowym – zaznacza.

Plan na rok 2022 – szybki wjazd na Śnieżkę

W tym roku Jakub Chudziński planuje wjechać na Śnieżkę (1603 m n.p.m.) w czasie poniżej godziny.

Wyżej na rowerze w Polsce wjechać się nie da, a szybciej też trudno. Gdy wjeżdżałem na nią pierwszy raz, zwycięstwo z czasem 56 minut odniósł ś.p. Marek Galiński – jeden z najlepszych polskich kolarzy górskich – wspomina Jakub Chudziński.

– W ubiegłym roku na linii startowej pojawił się Przemysław Niemiec, którego jazdą na wielkich tourach fascynowaliśmy się zaledwie kilka lat temu. Poprzeczka zawieszona jest wysoko, cel ambitny, a przygotowania są w trakcie – dodaje.

A jakie są jego inne kolarskie marzenia? – Obecnie nie myślę o niczym konkretnym. Gdzieś tam z tyłu głowy tkwią wspominane przez Pawła Grzybka piękne alpejskie przełęcze, wyścig wokół Tatr, wspólne wyjazdy na rowery w góry z dziećmi. Wiem, że utrzymując zdrowie i zapał, będę gotowy je zrealizować i to jest super! – kończy.

Marek Wiśniewski