Sylwetki biegaczy #30: Joanna Dorociak
Minionej jesieni Joanna Dorociak stała się objawieniem zawodów biegowych w Polsce. Wygrała m.in. rywalizację kobiet podczas 31. Biegu Niepodległości w Warszawie. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że… to znakomita wioślarka – wicemistrzyni Europy w wioślarskiej dwójce podwójnej, która zakwalifikowała się na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro, a teraz walczy o prawo startu na igrzyskach w Tokio. 2020-01-23Joanna Dorociak urodziła się w 1992 r. Wioślarstwo zaczęła trenować, kiedy miała zaledwie 12 lat.
– Już jako dziecko wiedziałam, że będę coś trenowała. Zawsze reprezentowałam szkołę w biegach przełajowych w Warszawie. Jednocześnie trenowałam wioślarstwo, choć na początku była to zabawa. Pewnego dnia dostałam propozycję z Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego, przyjęłam ją i szybko zaczęłam osiągać pierwsze sukcesy. Co ciekawe, na początkowym etapie nie musiałam na nie ciężko pracować. Zrozumiałam, że mam duży potencjał, co dodatkowo mnie zmobilizowało – wspomina Joanna Dorociak.
Przez pewien czas zastanawiała się, co wybrać – wioślarstwo, bieganie czy koszykówkę. Ostatecznie padło na pierwszą dyscyplinę.
– Bieganie dobrze mi szło, ale genetyczne predyspozycje – wzrost (177 cm) – sprawiły, że trenerzy wioślarstwa mocno się mną zainteresowali – podkreśla.
Olbrzymie sukcesy i pech przed igrzyskami w Rio
Lata ciężkich treningów i startów w zawodach przyniosły wielkie sukcesy. W maju 2016 r. Joanna Dorociak i Weronika Deresz, rywalizujące w dwójkach podwójnych wagi lekkiej, wywalczyły brązowy medal mistrzostw Europy w wioślarstwie w Brandenburgu. W sierpniu 2018 r. zawodniczki zdobyły srebrne medale podczas trwających mistrzostw Europy w Glasgow.
– Moim największym sukcesem było zakwalifikowanie dwójki na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. Bardzo się z tego cieszyłam. Była szansa na dobry wynik Niestety, dwa dni przed igrzyskami zdiagnozowano u mnie zakrzepicę żyły podobojczykowej. Na igrzyska nie pojechałam– mówi Joanna Dorociak, która walczy o kwalifikację na sierpniowe igrzyska w Tokio.
– Zaczęłam już z Kasią Wełną przygotowania do walki o kwalifikację na igrzyska w dwójce podwójnej wagi lekkiej. W zeszłym roku przez sześć miesięcy nie trenowałam wioślarstwa z powodu problemów zdrowotnych. Długo pracowałam z wieloma lekarzami i fizjoterapeutami, a także trenerem od motoryki ruchu. Bardzo chciałam wrócić i wierzyłam, że jest to możliwe – dodaje.
Biegowe odkrycie jesieni 2019
Problemy zdrowotne, uniemożliwiające uprawianie wioślarstwa, sprawiły, że Joanna Dorociak postanowiła poświęcić czas na treningi biegowe.
– Wymyśliłam sobie, że wystartuję w zawodach biegowych i spontanicznie zapisałam się do klubu Adidas Runners Warsaw na Powiślu. Zaczęłam chodzić do nich na treningi, pozapisywałam się na biegi uliczne – wyjawia 27-letnia wioślarka.
Na początku września pobiegła w Półmaratonie Praskim w Warszawie i od razu pokazała, że jest w znakomitej formie. Metę zawodów osiągnęła w czasie 01:26.04.
– Bardzo cieszyłam się z tego wyniku. Zwłaszcza, że akurat w tamtym czasie przez miesiąc brałam antybiotyk i byłam osłabiona. Wiedziałam, że jestem w stanie dobrze biegać, bo pokazywały to treningi, choć tak dobry rezultat był dla mnie zaskoczeniem. To był totalny kosmos! – ocenia Dorociak.
Wielki sukces w maratońskim debiucie
Pod koniec września postanowiła zadebiutować na dystansie maratonu. Odniosła wielki sukces, bo startując w Warszawie okazała się najszybszą z Polek. W klasyfikacji generalnej kobiet zajęła szóste miejsce z czasem 2:59:16. Złamała trzy godziny, co jest marzeniem wielu biegaczy.
– Znajomi z klubu biegowego wierzyli, że jestem w stanie złamać trzy godziny, ale zaznaczali, że na początku muszę pobiec spokojnie. Były też znaki zapytania – czy moje mięśnie są w stanie wytrzymać taki długi dystans, bo jednak nie przerobiłam przed zawodami tylu kilometrów, co większość zawodników. Ostrzegano mnie, że mogą przytrafić się kryzysy i tzw. ściana. – zaznacza Joanna Dorociak.
– Psychicznie przygotowałam się do tego, że będzie bolało. Dziś mogę powiedzieć, że ten dystans to jedne z najfajniejszych zawodów, jakie miałam. Moim celem było złamanie trzech godzin, osiągnęłam to i cieszyłam się z tego, że dałam radę. Co ważne, na mecie czułam, że miałam zapas sił, że nie było to moje sto procent – dodaje.
Zwycięstwo w Biegu Niepodległości w Warszawie
W listopadzie Joanna Dorociak zdecydowała się na kolejny start. Tym razem wybór padł na sponsorowany przez PKO Bank Polski 31. Bieg Niepodległości w Warszawie. Osiągnęła kolejny znakomity sukces, bo z wynikiem 35:57 wygrała rywalizację wśród kobiet.
– Zawody były super. Kiedy startowałam, myślałam, że jestem w stanie pobiec w czasie 37-38 minut. Ruszyłam mocno, ale powiem szczerze, że nawet nie patrzyłam na zegarek. Stwierdziłam, że najwyżej… umrę przed metą. Zaryzykowałam. Cały czas biegłam swoje, w tym samym tempie i – co ciekawe – bez żadnych kryzysów. Ból odczuwałam dopiero na ostatnim kilometrze – wspomina.
– Od połowy dystansu ludzie krzyczeli do mnie, że prowadzę. Dzięki temu biegłam z nastawieniem, że walczę o wygraną – podkreśla Dorociak.
– A do tego atmosfera i kibice na wyciągnięcie ręki. Na zawody wioślarskie przychodzą tylko rodzina i przyjaciele zawodników. Nawet jak startujemy na Malcie w Poznaniu w zawodach Pucharu Świata, to zjawiają się tylko ludzie z branży i najbliżsi. A podczas biegów ulicznych kibicami są obcy ludzie. To było dla mnie coś fenomenalnego i niebywałego. Nigdy wcześniej w wioślarstwie czegoś takiego nie doświadczyłam – zwraca uwagę.
I chwali akcje charytatywne „biegnę dla…” Fundacji PKO Banku Polskiego, które odbywają się przy okazji wszystkich zawodów biegowych, sponsorowanych przez PKO Bank Polski.
– Te akcje to coś wspaniałego, że przy okazji biegu można komuś pomóc. Szczególnie, że bieganie to popularna dyscyplina, która przyciąga tysiące ludzi – podkreśla.
Marzenie o igrzyskach
Głównym marzeniem Joanny Dorociak jest dziś udział w igrzyskach olimpijskich w Tokio, po których planuje zakończyć wioślarską karierę.
– Na pewno wioślarstwo kończę po Tokio ze względu na to, że moja kategoria wagowa będzie kasowana. A jeżeli chodzi o dalsze plany i marzenia biegowe? Czas pokaże. Ciężko mi jest powiedzieć, czy jestem w stanie biegać na najwyższym poziomie. Nie oszukujmy się, w kwietniu skończę 28 lat. Dziś nie wiem, ile jestem w stanie urwać z mojego wyniku w maratonie. Pamiętajmy też, że w moim obecnym klubie biegają amatorzy – przyznaje.
Marek Wiśniewski
Fot. Marta Brodziak