Sylwetki biegaczy #30: Joanna Dorociak

Minionej jesieni Joanna Dorociak stała się objawieniem zawodów biegowych w Polsce. Wygrała m.in. rywalizację kobiet podczas 31. Biegu Niepodległości w Warszawie. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że… to znakomita wioślarka – wicemistrzyni Europy w wioślarskiej dwójce podwójnej, która zakwalifikowała się na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro, a teraz walczy o prawo startu na igrzyskach w Tokio.
około min czytania

Joanna Dorociak urodziła się w 1992 r. Wioślarstwo zaczęła trenować, kiedy miała zaledwie 12 lat.

Już jako dziecko wiedziałam, że będę coś trenowała. Zawsze reprezentowałam szkołę w biegach przełajowych w Warszawie. Jednocześnie trenowałam wioślarstwo, choć na początku była to zabawa. Pewnego dnia dostałam propozycję z Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego, przyjęłam ją i szybko zaczęłam osiągać pierwsze sukcesy. Co ciekawe, na początkowym etapie nie musiałam na nie ciężko pracować. Zrozumiałam, że mam duży potencjał, co dodatkowo mnie zmobilizowało – wspomina Joanna Dorociak.

Przez pewien czas zastanawiała się, co wybrać – wioślarstwo, bieganie czy koszykówkę. Ostatecznie padło na pierwszą dyscyplinę.

Bieganie dobrze mi szło, ale genetyczne predyspozycje wzrost (177 cm) – sprawiły, że trenerzy wioślarstwa mocno się mną zainteresowali – podkreśla.

Olbrzymie sukcesy i pech przed igrzyskami w Rio

Lata ciężkich treningów i startów w zawodach przyniosły wielkie sukcesy. W maju 2016 r. Joanna Dorociak i Weronika Deresz, rywalizujące w dwójkach podwójnych wagi lekkiej, wywalczyły brązowy medal mistrzostw Europy w wioślarstwie w Brandenburgu. W sierpniu 2018 r. zawodniczki zdobyły srebrne medale podczas trwających mistrzostw Europy w Glasgow.

Moim największym sukcesem było zakwalifikowanie dwójki na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. Bardzo się z tego cieszyłam. Była szansa na dobry wynik Niestety, dwa dni przed igrzyskami zdiagnozowano u mnie zakrzepicę żyły podobojczykowej. Na igrzyska nie pojechałam– mówi Joanna Dorociak, która walczy o kwalifikację na sierpniowe igrzyska w Tokio.

Zaczęłam już z Kasią Wełną przygotowania do walki o kwalifikację na igrzyska w dwójce podwójnej wagi lekkiej. W zeszłym roku przez sześć miesięcy nie trenowałam wioślarstwa z powodu problemów zdrowotnych. Długo pracowałam z wieloma lekarzami i fizjoterapeutami, a także trenerem od motoryki ruchu. Bardzo chciałam wrócić i wierzyłam, że jest to możliwe – dodaje.

Biegowe odkrycie jesieni 2019

Problemy zdrowotne, uniemożliwiające uprawianie wioślarstwa, sprawiły, że Joanna Dorociak postanowiła poświęcić czas na treningi biegowe.

Wymyśliłam sobie, że wystartuję w zawodach biegowych i spontanicznie zapisałam się do klubu Adidas Runners Warsaw na Powiślu. Zaczęłam chodzić do nich na treningi, pozapisywałam się na biegi uliczne – wyjawia 27-letnia wioślarka.

Na początku września pobiegła w Półmaratonie Praskim w Warszawie i od razu pokazała, że jest w znakomitej formie. Metę zawodów osiągnęła w czasie 01:26.04.

– Bardzo cieszyłam się z tego wyniku. Zwłaszcza, że akurat w tamtym czasie przez miesiąc brałam antybiotyk i byłam osłabiona. Wiedziałam, że jestem w stanie dobrze biegać, bo pokazywały to treningi, choć tak dobry rezultat był dla mnie zaskoczeniem. To był totalny kosmos! – ocenia Dorociak.

Wielki sukces w maratońskim debiucie

Pod koniec września postanowiła zadebiutować na dystansie maratonu. Odniosła wielki sukces, bo startując w Warszawie okazała się najszybszą z Polek. W klasyfikacji generalnej kobiet zajęła szóste miejsce z czasem 2:59:16. Złamała trzy godziny, co jest marzeniem wielu biegaczy.

Znajomi z klubu biegowego wierzyli, że jestem w stanie złamać trzy godziny, ale zaznaczali, że na początku muszę pobiec spokojnie. Były też znaki zapytania – czy moje mięśnie są w stanie wytrzymać taki długi dystans, bo jednak nie przerobiłam przed zawodami tylu kilometrów, co większość zawodników. Ostrzegano mnie, że mogą przytrafić się kryzysy i tzw. ściana. – zaznacza Joanna Dorociak.

Psychicznie przygotowałam się do tego, że będzie bolało. Dziś mogę powiedzieć, że ten dystans to jedne z najfajniejszych zawodów, jakie miałam. Moim celem było złamanie trzech godzin, osiągnęłam to i cieszyłam się z tego, że dałam radę. Co ważne, na mecie czułam, że miałam zapas sił, że nie było to moje sto procent – dodaje.

Zwycięstwo w Biegu Niepodległości w Warszawie

W listopadzie Joanna Dorociak zdecydowała się na kolejny start. Tym razem wybór padł na sponsorowany przez PKO Bank Polski 31. Bieg Niepodległości w Warszawie. Osiągnęła kolejny znakomity sukces, bo z wynikiem 35:57 wygrała rywalizację wśród kobiet.

Zawody były super. Kiedy startowałam, myślałam, że jestem w stanie pobiec w czasie 37-38 minut. Ruszyłam mocno, ale powiem szczerze, że nawet nie patrzyłam na zegarek. Stwierdziłam, że najwyżej… umrę przed metą. Zaryzykowałam. Cały czas biegłam swoje, w tym samym tempie i – co ciekawe bez żadnych kryzysów. Ból odczuwałam dopiero na ostatnim kilometrze – wspomina.

Od połowy dystansu ludzie krzyczeli do mnie, że prowadzę. Dzięki temu biegłam z nastawieniem, że walczę o wygraną – podkreśla Dorociak.

– A do tego atmosfera i kibice na wyciągnięcie ręki. Na zawody wioślarskie przychodzą tylko rodzina i przyjaciele zawodników. Nawet jak startujemy na Malcie w Poznaniu w zawodach Pucharu Świata, to zjawiają się tylko ludzie z branży i najbliżsi. A podczas biegów ulicznych kibicami są obcy ludzie. To było dla mnie coś fenomenalnego i niebywałego. Nigdy wcześniej w wioślarstwie czegoś takiego nie doświadczyłam – zwraca uwagę.

I chwali akcje charytatywne „biegnę dla…” Fundacji PKO Banku Polskiego, które odbywają się przy okazji wszystkich zawodów biegowych, sponsorowanych przez PKO Bank Polski.

Te akcje to coś wspaniałego, że przy okazji biegu można komuś pomóc. Szczególnie, że bieganie to popularna dyscyplina, która przyciąga tysiące ludzi – podkreśla.

Marzenie o igrzyskach

Głównym marzeniem Joanny Dorociak jest dziś udział w igrzyskach olimpijskich w Tokio, po których planuje zakończyć wioślarską karierę.

Na pewno wioślarstwo kończę po Tokio ze względu na to, że moja kategoria wagowa będzie kasowana. A jeżeli chodzi o dalsze plany i marzenia biegowe? Czas pokaże. Ciężko mi jest powiedzieć, czy jestem w stanie biegać na najwyższym poziomie. Nie oszukujmy się, w kwietniu skończę 28 lat. Dziś nie wiem, ile jestem w stanie urwać z mojego wyniku w maratonie. Pamiętajmy też, że w moim obecnym klubie biegają amatorzy – przyznaje.

Marek Wiśniewski
Fot. Marta Brodziak