Sylwetki polskich biegaczy #35: Marta Krawczyńska

Marta Krawczyńska, biegaczka długodystansowa, która w latach 2013-2015 trzy razy z rzędu wygrywała rywalizację kobiet w Biegu Niepodległości w ramach cyklu PKO Grand Prix Gdyni.
około min czytania

Marta Krawczyńska urodziła się w 1988 r., a przygodę z bieganiem rozpoczęła bardzo późno. Przygotowując się do egzaminów na studia. – Zanim zaczęłam studia na AWF-ie w Gdańsku, przygotowywałam się do testów sprawnościowych w grupie Lider Malbork. Nie były to prawdziwe treningi. Po prostu cztery razy w tygodniu wychodziłam pobiegać. W taki sposób złapałam bakcyla – wspomina Krawczyńska.

Treningi zaczęłam dopiero na pierwszym roku studiów, choć na początku miały one półprofesjonalny wymiar. Bardziej profesjonalnie zrobiło się dopiero na drugim roku, kiedy zaczęłam się szkolić u trenera Zbigniewa Rolbieckiego. To wtedy zaczęły się wyjazdy na zgrupowania, pierwsze sukcesy i medale – dodaje.

Przełomowy rok 2010

Przełomem okazał się 2010 r. Na Mistrzostwach Europy w przełajach uplasowała się w szóstej dziesiątce w kategorii młodzieżowców. Ale w tym samym roku odniosła sukces z reprezentacją Polski, która uczestniczyła w meczu lekkoatletycznym z Niemcami, zajmując czwarte miejsce na 3000 m z przeszkodami.

Gdy dostałam się na drużynowe mistrzostwa przełajowe w Portugalii, uwierzyłam, że warto iść w tym kierunku. Wcześniej traktowałam to bardziej jako fajną przygodę. Potem pojechałam z kadrą Polski na ME i zaczęły się poważne sukcesy – wspomina Marta Krawczyńska.

Trzykrotna medalistka mistrzostw Polski

W 2014 r. Marta Krawczyńska zdobyła złoty medal mistrzostw Polski w biegu na 10 000 m, odbywających się w Postomino. – W tamtym okresie zmieniłam trenera na Karola Nowakowskiego. Przyniosło to dobre efekty, czego dowodem było złoto w Postomino. Zupełnie nie spodziewałam się takiego sukcesu, bo w zawodach uczestniczyły też zawodniczki, które – jak Monika Stefanowicz, dwukrotna olimpijka w maratonie – osiągały duże sukcesy. A jednak wygrałam! – wspomina z radością Krawczyńska, która uzyskała czas 34:41,81. Stefanowicz przebiegła linię mety za nią z czasem 34:42,12.

Marta Krawczyńska - srodek.jpg

To było duże zaskoczenie dla wszystkich. Dobrze rozegrałam zwłaszcza końcówkę biegu, bo zawsze byłam typem szybkościowca. To był mój duży atut. Ostatni kilometr byłam w stanie pobiec poniżej trzech minut – dodaje. – Obiektywnie czas nie jest powalający, ale na trasie panowały trudne warunki, bo temperatura wynosiła 33 stopnie Celsjusza. Ciężko się biegło, tym bardziej, że zawody były już o 16:30. Upał niesamowity.

W 2016 r. Krawczyńska odniosła kolejne sukcesy – zdobyła srebrny medal mistrzostw Polski na 10 000 m w Białogardzie oraz brązowy medal MP w półmaratonie w Pile.

Drugie miejsce w Białogardzie było dla mnie… rozczarowaniem, bo spodziewałam się wygranej. Prowadziłam przez większość dystansu, ale na ostatnich 150 m wyprzedziła mnie Kasia Rutkowska i to jej udało się wygrać. To była zawodniczka, która dopiero wchodziła w seniorski sport, ale dziś odnosi duże sukcesy – przyznaje Krawczyńska, której czas wyniósł 34:27,55. Rutkowska miała wynik 34:25,71. 

Z kolei medal MP w półmaratonie zdobyła w okresie, w którym zaczęły pojawiać się kontuzje i problemy zdrowotne.   Liczyłam na srebro, bo wiedziałam, że Izabela Trzaskalska jest poza zasięgiem. Okazało się jednak, że wyprzedziła mnie nie tylko Iza, ale i Olga Ochal. Dwa miesiące później zakończyłam profesjonalną karierę biegową ze względu na kontuzję – zaznacza Krawczyńska. Na mecie miała wówczas czas 1:15,52. Zwyciężczyni Izabela Trzaskalska dobiegła do mety z czasem 1:12,44, a druga na mecie Olga Ochal 1:15,49.

Lata dominacji w Biegu Niepodległości

W latach 2013, 2014 i 2015 Marta Krawczyńska odnosiła zwycięstwa w rywalizacji kobiet w trzech z rzędu edycjach Biegu Niepodległości w ramach cyklu PKO Grand Prix Gdyni. Do mety dobiegała kolejno z wynikami 33:51, 34:48 i 34:40.

Tak naprawdę żaden z medali nie dał mi tyle szczęścia, co Bieg Niepodległości w 2013 r. z czasem 33:51. Zupełnie nie spodziewałam się tak dobrego wyniku w tych zawodach. Zawsze bardziej niż na medalach zależało mi na dobrych wynikach. Często zamiast jechać gdzieś, gdzie mogłabym wygrać wolałam pojechać na lepiej obsadzone zawody i – dzięki silnej konkurencji – uzyskać w nich lepszy czas – podkreśla biegaczka z Pomorza.

Dlatego tak bardzo ucieszył ją ten wynik. Podobnie jak dobry czas z PKO Poznań Półmaratonu, gdzie w marcu 2016 r. dobiegła do mety z czasem 01:14:46 i zajęła drugie miejsce.

Krawczyńska pozytywnie ocenia też akcje charytatywne „biegnę dla…”, organizowane przy okazji zawodów, sponsorowanych przez PKO Bank Polski.

Osobiście brałam udział w tego typu akcjach, a nawet sama współorganizowałam akcję charytatywną na rzecz hospicjum. Prowadziłam rozgrzewkę i pomagałam w zbieraniu środków. Uważam, że to świetne inicjatywy. Cieszę się, że biegając można pomóc innym, którzy nie mogą uprawiać sportu. Dla potrzebujących osób to duże wsparcie – nie ma wątpliwości.

Powrót do biegania

Za najlepszy okres w karierze Marta Krawczyńska uważa lata 2013-2016.

– To był najbardziej rozwojowy czas. Przez ostatnie dwa lata trenowałam z Marcinem Chabowskim. Czułam, że ze startu na start jest coraz lepiej – wspomina.

Choć w 2016 r. – ze względu kontuzję – zakończyła karierę profesjonalnej biegaczki, cały czas aktywnie trenowała. Zajęła się trenowaniem ludzi i sama przygotowywała zawodniczki do startów jako trener przygotowania motorycznego. Dziś myśli o powrocie do startów.

Marek Wiśniewski