10 ciekawych faktów z życia autora „Wesela”

Równo 114 lat temu zmarł Stanisław Wyspiański. Literat i artysta. Dramaturg, poeta, malarz i grafik. Jest nazywany czwartym wieszczem polskim. To wie o nim każdy Polak. A czego nie wiemy o Stanisławie Wyspiańskim?
około min czytania
 
  1. Od dziecka chciał być wielki
    Stanisław Wyspiański urodził się 15 stycznia 1869 r. w Krakowie. Był ciekawym świata dzieckiem, choć w szkole nie był już pilnym uczniem. Przykładał się jedynie do rysowania i czytania książek, do których miłość rozbudził w nim wujek Kazimierz. Czytał Słowackiego i Krasińskiego, a obszerne fragmenty twórczości Mickiewicza znał na pamięć. Kochał też teatr, a na niektóre spektakle w Teatrze Miejskim chodził nawet po kilka razy. W szkole miał kilka poprawek i z trudem udało mu się ukończyć gimnazjum i zdać maturę. Od małego sięgał jednak po rzeczy wielkie. W wieku 13 lat namówił trzech kolegów, by włamać się do Katedry Wawelskiej. Chłopcy wspięli się na wieżę i rozkołysali Dzwon Zygmunta, który wybrzmiewa tylko w wielkich momentach historii. Wyspiański został złapany, lecz zamiast bury kardynał Dunajewski powiedział jedynie: „Stasiu, na to trzeba sobie zasłużyć”. Po latach dzwon oddał hołd Mistrzowi podczas jego uroczystego pogrzebu.

  2. Ślub z litości
    Na przekór wszystkim Wyspiański poślubił Teodorę Teofilę Pytko, wcześniej będąc z nią przez lata w nieformalnym związku. Była chłopką, pochodziła z ubogiej wsi pod Tarnowem i miała już nieślubnego syna. Para po latach doczekała się trojga wspólnych dzieci. Kobieta jednak nigdy nie została zaakceptowana przez rodzinę i przyjaciół Wyspiańskiego. Mówiono, że ożenił się z nią z litości, zainspirowany powieścią ,,Zmartwychwstanie” Lwa Tołstoja, w której arystokrata poślubia z litości dawną pokojówkę. Co ciekawe, Wyspiański nigdy temu nie zaprzeczył: „Weź ty całą moją litość jakąś przywołała do moich oczu, że się skropliły łzami, weź ty całą litość moją, obudzoną w sercu, co bije silniej, a usta moje drżą by dotknąć twoich ust, jak kiedy tulę do twarzy kwiatów kielichy wilgotne wonią” – pisał we wspomnieniach.

  3. Asertywny abstynent
    Środowisko artystyczne okresu Młodej Polski nie stroniło od alkoholu. Wyspiański był jednak jego zagorzałym przeciwnikiem. Nie dawał się nawet skusić w towarzystwie o czym pisał Grzymała-Siedlecki. – „Razu pewnego podpite grono zmuszało go do wychylenia kielicha: „Zobaczy pan, ile to panu da fantazji”. Wyspiański na to odparł: „Być może, że wódka daje wam fantazję, ale ja po wódce fantazję tracę".

  4. Samotnik z wyboru
    Wyspiański nie należał do ludzi towarzyskich. Chociaż często chadzał m.in. do krakowskiej Jamy Michalika, gdzie spotykała się ówczesna inteligencja i bohema artystyczna, malarz siadał z dala od innych gości i tyłem do sali. Nie życzył też sobie, by ktoś mu przeszkadzał i nakłaniał do rozmów, na które nie miał ochoty. Nieczęsto zapraszał też gości do swojego domu. Pracownia przy krakowskim placu Mariackim niemal zawsze była zamknięta. Natomiast gdy przeprowadził się do mieszkania przy ul. Krowoderskiej, powiesił na drzwiach tabliczkę: „Tu mieszka Stanisław Wyspiański. Prosi, aby mu nie przeszkadzać”.

  5. Artysta z impetem
    Malował szybko – szczególnie portrety. Zajmowało mu to zazwyczaj nie dłużej niż kilkanaście, maksymalnie kilkadziesiąt minut. Jak sam tłumaczył „portret można malować kwadrans, pół godziny, godzinę, ale nie można go malować dłużej, bo to już będzie nie portret, lecz obraz na temat danej osoby, historia osoby. Człowiek nie jest ten sam we wtorek, jakim był w poniedziałek, zmieni się bezpowrotnie, zmieniają go przeżycia i przemyślenia, portret to odbicie chwili, odbicie artystyczne ujmujące rzecz do głębi”.

  6. Rozmawiał z obrazami
    Znajomy artysty twierdził, że Wyspiański ma specyficzną „naturę halucynacyjną”, a pojawiające się w jego „Weselu” zjawy nie są jedynie objawem nadzwyczajnej imaginacji literackiej dramatopisarza. Wyspiański zwierzał się przyjacielowi, że jeśli któreś z wielkich dzieł porusza go w wyjątkowy sposób, to w pewnej chwili namalowane postaci schodzą z obrazów i mówią do niego, jakby były prawdziwymi ludźmi.

  7. Szczery i bezkompromisowy
    Zdarzało się, że artysta odrzucał ofertę namalowania portretu, bo nie odpowiadał mu wygląd modela, o czym mówił otwarcie. Pewnego razu do Krakowa przyjechała żona bogatego i wpływowego bankiera z Warszawy. Kobieta z góry zapłaciła Wyspiańskiemu za uwiecznienie jej na obrazie. Niecodzienną sytuację opisał pisarz i krytyk Adam Grzymała-Siedlecki: "Mistrz usadowił damę na fotelu stojącym na podium, odbył zwyczajowo swój proces hipnotycznego wpatrywania się, po czym (...) podszedł do biurka, wyjął z szuflady otrzymane z góry honorarium, wręczył je zdumionej bankierowej i odparł – Przyjrzałem się pani dokładnie i nie widzę powodu, by pani miała mieć swój portret".

  8. Alergik
    Artysta tworzył głównie w technice pasteli. Nie stosował tak popularnych wtedy farb olejnych? Wszystko zaczęło się od… uczulenia na biel cynkową, która jest ich składnikiem. Pisał o tym w listach do przyjaciół: „Z farbami olejnymi w ciągłej jestem niezgodzie, zdaje się, że mi w ogóle te farby olejne szkodzą – jeszcze jednak czas jakiś będę tę całą sprawę egzaminował, a jeśli to nie ustanie, będę musiał o zmianie pomyśleć”.

  9. Przeciwnik komfortu
    Wyspiański był artystą totalnym, co przejawiało się jego artystycznym spojrzeniem na wszystkie aspekty życia. Zajął się także za projektowaniem mebli. Zaaranżował m.in. wystrój mieszkania Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Podszedł to zadania jak do scenografii teatralnej i zastrzegł, że żadnego krzesła, stołu czy innego mebla nie można przestawić, zmienić koloru ścian czy zasłon. Co więcej, zaprojektował meble w taki sposób, by były… niewygodne. Tłumaczył, że to zamierzone, „by goście się nie zasiedzieli”. Artysta jest też autorem wystroju sali krakowskiego Towarzystwa Lekarskiego – w tym przypadku dowodził, że meble nie mogą być komfortowe, bo „na wygodnych krzesłach uczestnicy posiedzeń zasypiają”.

  10. Przedwczesna śmierć w wielkim stylu
    Stanisława Wyspiańskiego wyniszczyła nieuleczalna wówczas kiła. Chorował przez kilka lat – od wyprawy do Francji, gdzie pojechał zaproszenie Paula Gauguina. Polak nie mógł się podobno oprzeć urokom modelki słynnego postimpresjonisty, którą ten przywiózł z wyprawy na Tahiti. Ta historia nigdy nie została oficjalnie potwierdzona, wiadomo jednak, że ta choroba przyczyniła się do śmierci obu wielkich artystów. Francuz zmarł w swoim raju na wyspie na Oceanie Spokojnym. Wyspiański także zadbał o to, by odejść w wielkim stylu. Na łożu śmierci, gdy poczuł, że to jego ostatnie chwile, poprosił o… kieliszek szampana. Przyjaciel rodziny i znany historyk Adam Chmiel wspominał, że nie było łatwo spełnić życzenie Mistrza: „O 6 rano chory zażądał szampana. W lecznicy go nie było, a sklepy były jeszcze zamknięte. Nadszedł właśnie syn Wyspiańskiego. Posłałem go z kartą w tej sprawie do mieszkającego w pobliżu Wilhelma Feldmana. Niebawem szampan przyniósł sam Feldman.” Artysta zmarł 28 listopada 1907 r. w wieku zaledwie 38 lat.

Rekordowa frekwencja

  • PKO Bank Polski wspiera Muzeum Narodowe w Krakowie, które jest dysponentem spuścizny po Stanisławie Wyspiańskim i największej na świecie kolekcji jego prac. Bank jest mecenasem strategicznym nowego Muzeum Stanisława Wyspiańskiego, które zostanie otwarte 2 grudnia w budynku Starego Spichlerza w Krakowie. Był także mecenasem wystawy „Wyspiański” w 2018 r., która osiągnęła rekordową frekwencję ponad 200 tys. odwiedzających.