Bieganie? To konieczność! Bankowcy biegają #15: Andrzej Rychter

Andrzej Rychter jest ekspertem w Zespole Windykacji Procesowej w Centrum Restrukturyzacji i Windykacji PKO Banku Polskiego. Pasję biegania nazywa koniecznością. Uprawianie tego sportu daje mu poczucie dobrego wykorzystania czasu, satysfakcji, odprężenia psychicznego, a czasem pomaga nawet w… rozwikłaniu problemów.
około min czytania

Andrzej Rychter podkreśla, że bieganie towarzyszy mu przez większość życia, choć pierwotnie stanowiło uzupełnienie treningów siatkarskich i sportów walki. Startując w zawodach biegowych początkowo nie osiągał większych sukcesów, choć po pewnym czasie potrafił zaskoczyć nawet samego siebie.

Pamiętam bieg przełajowy, w którym ledwo żywy dobiegłem do mety. Wszyscy mnie obskoczyli, gratując i klepiąc po plecach. Myślałem, że gratulacje dotyczyły tego, że w ogóle dobiegłem, a okazało się, że bieg wygrałem. To jeden taki, który pamiętam – wspomina po latach.

Pozytywne „skutki uboczne” biegania

Debiut w biegu masowych Andrzej Rychter zaliczył w 2013 r. w sztafecie organizowanej w ramach cyklu Kraków Bussines Run. – Szefowi brakowało kogoś do składu i na moje „zdecydowane nie” stwierdził, że skoro gram w siatkę i łażę po skałach, to dam radę przebiec – bodajże – 3800 m. Przebiegłem, a właściwie dotarłem do mety ledwo żywy. Odczułem jednak euforię, związaną z ukończeniem biegu masowego i stwierdziłem, że bieganie nie musi być wcale takie nudne – podkreśla ekspert PKO Banku Polskiego.

Co ciekawe, biegania do dziś nie uznaje za swoją pasję. – Bieganie jest dla mnie pewną koniecznością aktywnego spędzania wolnego czasu. Gdybym nie biegał, z pewnością ten czas spędziłbym przed telewizorem. A marnowanie czasu, którego i tak za dużo nie ma, stanowi dla mnie źródło frustracji. Biegam więc, by mieć poczucie dobrze wykorzystanego czasu. Reszta to pozytywne „skutki uboczne” – wyjaśnia.

Jakie? Andrzej Rychter wskazuje, że samo bieganie dostarcza satysfakcji. Jego zdaniem po 2-3 km człowiek po ciężkim dniu odżywa, resetuje umysł i zaczyna „żyć” na nowo. Z kolei biegi poranne stawiają na nogi, dotleniają umysł i powodują, że z optymizmem rozpoczyna się dzień. Czasami uda się też w trakcie biegu wpaść na jakiś pomysł czy rozwikłać problem.

Zamiłowanie do biegów terenowych

Andrzej Rychter nie ma ulubionego dystansu. To, ile przebiega danego dnia, uzależnia od aktualnego samopoczucia. – Zazwyczaj biegam tyle, na ile mam sił i chęci (lub odwrotnie). Czasem zdarza się, że bez problemu przebiegnę 25 km, a czasami wracam po 7 km. W zawodach masowych najchętniej startuję na 10 km lub w półmaratonach, a strefą komfortu jest dla mnie 10 km – mówi.

Andrzej Rychter podczas zawodów Cross Duathlon Pelplin-srodek.jpg
Andrzej Rychter podczas zawodów Cross Duathlon Pelplin.

Zaznacza, że być może jego osiągnięcia nie robią wrażenia, ale czuje satysfakcję, jeśli na 10 km złamie 48 minut, a w półmaratonie 2 godziny. Nie ma to jednak dla niego większego znaczenia, bo celem jest ukończenie biegu bez kontuzji.

Szczególną frajdę Andrzejowi Rychterowi sprawiają biegi z przeszkodami i biegi w terenie. – Lubię urozmaicony teren, a zwłaszcza co może wydawać się dziwne podbiegi. W sumie każdy bieg jest unikatowy, ale gdym miał wskazać taki, który zapadł mi w pamięć, to Bieg Lechitów ze względu na miejsce startu i miasteczko biesiadne na mecie – wspomina.

„PKO Bieg Charytatywny to kapitalny pomysł!”

Startując w zawodach, sponsorowanych przez PKO Bank Polski, Andrzej Rychter angażuje się w akcje charytatywne „biegnę dla…”.

Bardzo chętnie podłączam się do zorganizowanych akcji charytatywnych. Uważam, że sport idealnie komponuje się z tego typu akcjami, gdzie poza własną satysfakcją można komuś pomóc. Jest to dowód na poparcie tezy o szlachetności sportu – ocenia ekspert Zespołu Windykacji Procesowej.

Imponuje mu też idea PKO Biegu Charytatywnego. – Gdy tylko dowiedziałem się o biegu, od razu założyłem drużynę w moim zespole. Natomiast kiedy nie mogłem wziąć udziału w mojej miejscowości, przyłączyłem się do innego zespołu. Kapitalny pomysł, super atmosfera i organizacja. Na pewno wystartuję w kolejnym cyklu – zapowiada. A na marginesie dodaje, że… nie lubi dystansu 400 m, przez co okrążenia bieżni zaliczane w Biegu Charytatywnym są dla niego kolejnym wyzwaniem – zwłaszcza, że trzeba je pokonać kilka razy.

Praca pomaga w bieganiu

Andrzej Rychter nie ma problemów z łączeniem treningów z życiem prywatnym i zawodowym. – To kwestia samoorganizacji. Najlepiej jest wyznaczać na trening dni i godziny dopasowane do codziennych obowiązków rodzinnych. Sam łączyłem treningi biegowe z zajęciami syna, który w tym samym czasie trenował piłkę nożną. On przez dwie godziny kopał piłkę, a ja w tym czasie biegałem – wyjawia.

Jeśli brakuje Wam czasu na bieganie czy inny ulubiony sport, zastanówcie się, czy czasami nie możecie do pracy pobiec lub pojechać rowerem albo na rolkach. Aktualnie praca zdalna, pozwala mi jeszcze lepiej łączyć bieganie z życiem zawodowym i prywatnym. Tym razem nie ma już wymówek – dodaje Andrzej Rychter.

Biegowy cel – maraton

Osiągnięcia sportowe dla Andrzeja Rychtera odgrywają drugorzędną rolę. Najbardziej dumny jest z tego, że bez względu na wszystko – zmęczenie, złą pogodę, wyjazd służbowy – potrafi założyć buty i iść pobiegać. Podkreśla też, że zamiast marzeń, chętnie stawia sobie kolejne biegowe cele.

W tym roku celem był start w Koronie Polskich Półmaratonów. Z uwagi na aktualną sytuację jako cel postawiłem sobie przebiegnięcie jednego półmaratonu w miesiącu. Jak na razie się udaje, chociaż upalna pogoda nie sprzyja – przyznaje przedstawiciel PKO Banku Polskiego.

Chciałby również przebiec maraton. – Najlepiej niech będzie to trasa oryginalnego maratonu w Grecji, ewentualnie w Nowym Jorku lub Bostonie. Jeszcze nikt mnie nie namawiał, żebym spróbował, ale jestem otwarty na propozycje – zapowiada.

Marek Wiśniewski