Wirtualne zawody – sposób na pandemię czy nowy trend w bieganiu?

Pandemia koronawirusa sprawiła, że w bieganiu pojawił się nowy trend – wirtualne zawody biegowe. Sukces Wirtualnego PKO Półmaratonu Białystok, popularność akcji „Bieg bez limitu” i organizacja całej imprezy „Wings for life” przez aplikację spowodowały, że organizatorzy zawodów zaczynają poważnie myśleć o podobnych projektach.
około min czytania

Zamiast tradycyjnego PKO Białystok Półmaratonu, w maju tego roku zorganizowano eksperymentalne zawody pod nazwą „Wirtualny PKO Białystok Półmaraton”. Każdy mógł pobiec pod białostockim szyldem w dowolnej lokalizacji w okresie 8-24 maja. Wystarczyło zapisać się na zawody, zarejestrować wynik i przesłać go organizatorom.

Inicjatywa zyskała wielu zwolenników, a zainteresowanie przerosło oczekiwania organizatorów.

Do biegu zarejestrowało się 3900 osób, a wyniki po przebiegnięciu półmaratonu przesłało 3705 biegaczy. Można powiedzieć, że właśnie tylu zawodników przekroczyło wirtualną metę naszych zawodów. Oznacza to nowy rekord frekwencji, bo poprzedni wynosił 3296 osób i został ustanowiony z ubiegłym roku – mówił organizator i pomysłodawca nietypowych zawodów Grzegorz Kuczyński z Fundacji Białystok Biega.

Dużą rangę wirtualnym zawodom dał fakt, że wzięli w nim udział biegacze z elity. Zwycięzca Damian Kabat pokonał dystans 21,10 km w czasie 01:07:15. Na drugim miejscu znalazł się Emil Dobrowolski (01:07:28), na trzecim Arkadiusz Gardzielewski (01:07:32), a czwartą pozycję zajął Błażej Brzeziński (01:09:54).

Zawody miały międzynarodowy wymiar, bo zawodnicy pobiegli też w Londynie czy Walencji, oznaczając w mediach społecznościowych swoje indywidualne biegi jako Wirtualny PKO Białystok Półmaraton.

„Bieg bez limitu” – motywacyjny kopniak do wyjścia z domu

Podobną inicjatywę wysunęli organizatorzy Warszawskiej Triady Biegowej ze Stołecznego Centrum Sportu „Aktywna Warszawa”, tworząc w dniach 29-31 maja wirtualną akcję pod nazwą „Bieg bez limitu”.

W imprezie mógł wziąć udział każdy, startując w dowolnej lokalizacji. Nie ustanowiono limitu osób, kilometrów, a nawet rodzaju aktywności. Chodziło o to, żeby po kilku tygodniach koronawirusowej kwarantanny po prostu się ruszyć. Udział był bezpłatny, ale istniała możliwość rejestracji i dokupienia pakietu treningowego, a część sumy została przekazana na cel charytatywny. 

Inicjatywa nawiązywała do Warszawskiej Triady Biegowej i do Biegu Konstytucji 3 Maja, który w tym roku nie mógł się odbyć. Cieszyła się sporym zainteresowaniem, a uczestnicy pokazywali najpiękniejsze biegowe ścieżki w parkach i lasach, jeździli na rowerze z elementami akrobacji albo w zimowej scenerii zdobywali szczyty Tatr.

„Wings for life World Run” tylko z aplikacją

Choć w ubiegłych latach w światowym biegu „Wings for life” można było brać udział z aplikacją, to decydowali się na to tylko niektórzy. Większość osób startowała w zawodach masowych, odbywających się w tym samym czasie na całym świecie.

Tegoroczna edycja zawodów Wings for Life nie mogła odbyć się w tradycyjny sposób w żadnej z lokalizacji, więc wszyscy zawodnicy wystartowali indywidualnie przy użyciu aplikacji na wybranych przez siebie trasach. Tylko w Polsce w zawodach wzięło udział ponad 9 tys. osób.

Choć już w zeszłym roku była możliwość startu z aplikacją, to ja zdecydowałem się na to po raz pierwszy. Wcześniej trzykrotnie startowałem tradycyjnie. Emocje i tak były duże, bo wystartowałem wraz z kilkoma kolegami, z którymi stworzyliśmy świetną atmosferę. Przebiegli ze mną 3/4 dystansu, przy czym na pętli czasami ich dublowałem, a końcówkę pokonałem sam – relacjonował Dariusz Nożyński, który biegając z kolegami po Warszawie uzyskał trzeci wynik na świecie (67,1 km).

W wirtualnej zabawie wziął udział także Adam Małysz, który wysoko zawiesił sobie poprzeczkę, decydując się na górskie tereny. Pokonał w nich dystans 12,4 km.

– Lekko nie było. Sam sobie zgotowałem ten los, bo wybrałem dość trudną trasę – po górach, a jeszcze zaczęło padać, więc szybko zrobiło się błoto. To było duże wyzwanie, ale udało się. Choć każdy biegł osobno, dzięki aplikacji mógł czuć się częścią tego samego wydarzenia. Mógł porównywać czasy, sprawdzić, jak poszło znajomym i poczuć atmosferę – skomentował tegoroczną edycję zawodów legendarny skoczek narciarski.

Nowy trend w bieganiu?

Organizatorzy Wirtualnego PKO Białystok Półmaratonu poszli za ciosem i zorganizowali w wirtualnej formie kolejne zawody – Electrum Ekiden Virtual. Termin wyzwania obowiązuje do 5 lipca 2020 r.

Sztafetę w tradycyjnej formie robimy od 2015 r. Planowaliśmy ją na 13-14 czerwca. Wiadomo, że w tym roku w formie tradycyjnej się nie odbędzie, więc zorganizujemy ją w wersji wirtualnej. Podobnie jak półmaraton. Każda drużyna będzie musiała jednak wystartować tego samego dnia, żeby poczuć się jak ekipa. Zawodnicy mogą pobiec w różnych lokalizacjach, ale muszą uzgodnić ze sobą, który dzień wybierają – zapowiada Grzegorz Kuczyński, dodając, że udział w zawodach wiąże się z pomocą na rzecz Białostockiego Hospicjum dla Dzieci.

Kuczyński zapowiada, że w kolejnych latach – kiedy organizacja zawodów biegowych wróci do normy – równolegle, dla chętnych, obok tradycyjnego półmaratonu, może być organizowana także wirtualna wersja imprezy z opcją zamówienia koszulek i numerów startowych jeszcze przed zawodami.

W wirtualnej formie odbędzie się także Półmaraton Radomskiego Czerwca 76. Organizatorzy przyznają, że nie było możliwości przełożenia imprezy na inny termin, więc dystans można pokonać w okresie od 12 do 30 czerwca. W mieście odbędą się też specjalne „otwarte treningi”, podczas których będzie można przebiec 21 km i 975 m.

Niewykluczone, że po podobne rozwiązania sięgną też organizatorzy PKO Poznań Półmaratonu i PKO Poznań Maratonu. Niedawna, 13. edycja półmaratonu została przełożona na przyszły rok, ale organizatorzy rozważają stworzenie wirtualnej wersji imprezy.

Nie chcemy zostawiać naszych biegaczy, bo zdajemy sobie sprawę, że ten sezon od wiosny do jesieni włącznie pod względem startów w tradycyjnych biegach raczej nie dojdzie do skutku. Chodzą nam po głowie różne pomysły, które w tej chwili analizujemy. Badamy różne możliwości, co można zrobić, a czego nie – tajemniczo zapowiada Monika Prendke, kierownik działu organizacji imprez i marketingu z Poznańskich Ośrodków Sportu i Rekreacji.

Marek Wiśniewski