43. Bieg Lechitów zakończony sukcesem

43. Bieg Lechitów, którego sponsorem był PKO Bank Polski, dobiegł końca. Blisko tysiąc osób przesłało organizatorom trasy swoich biegów na dystansie półmaratonu lub 5 km. Jednocześnie 20 września wzdłuż tradycyjnej trasy zawodów odbył się bieg happeningowy, w którym wzięło udział około 70 osób, a wśród nich czterej wyjątkowi biegacze – Wierni Lechici.
około min czytania

W związku z pandemią koronawirusa 43. Bieg Lechitów w Gnieźnie odbył się w formule wirtualnej. Od 17 do 30 września każdy mógł wziąć udział w zawodach, przebiec dystans półmaratonu w dowolnie wybranym przez siebie miejscu, zarejestrować bieg urządzeniem GPS i przesłać swój wynik w postaci zdjęcia lub screena do organizatorów.

Ci, którzy nie byli w stanie pokonać dystansu półmaratonu, mogli też wystartować w wirtualnej Piątce Lechitów. Jak na czasy pandemii, zainteresowanie zawodami było dość duże.

W ramach 43. Biegu Lechitów w Gnieźnie na dystansie półmaratonu i dystansie 5 km (Piątka Lechitów) chęć udziału w sumie zgłosiło około 1700 osób. Do końca września wyniki przesłało blisko 1000 osób – mówi Andrzej Krzyścin, dyrektor 43. Biegu Lechitów. 

Dlaczego wiele osób nie dosłało wyników? – Wirtualne zawody to nowa forma zabawy w bieganie. Wiele osób nie radzi sobie jeszcze z aplikacjami do pomiaru dystansu i prędkości. Niektórzy nie posiadają zegarków z GPS-em, przez co otrzymaliśmy mnóstwo telefonów i maili od uczestników. Mamy kilka kwestii nad którymi cały czas pracujemy – dodaje.

Ludzie doskonale się bawili, nadsyłając zdjęcia z różnych zakątków Polski, Niemiec i Czech. Zorganizowano też konkurs na najciekawsze fotografie, a PKO Bank Polski ufundował nagrody dla uczestników.  

Choć na oficjalnej stronie zawodów dostępna jest klasyfikacja generalna z wynikami, dyrektor imprezy zaznacza, że w tym roku wyniki nie są najważniejsze, a zwycięzcy biegu nie będą oficjalnie ogłaszani.

Oczywiście prowadzimy klasyfikację generalną, ale nie jesteśmy w stanie zweryfikować tego, czy zawodnicy biegli rzeczywiście, czy na przykład nie przejechali trasy na rowerze. Poza tym możliwości porównania zawodników są naprawdę ograniczone – jedni biegają w górach, a inni po płaskim terenie – zauważa Andrzej Krzyścin.

Happeningowy bieg 20 września. Tradycji stało się zadość

Choć tegoroczne zawody, sponsorowane przez PKO Bank Polski, miały formułę wirtualną, to w pierwotnym terminie biegu, w niedzielę 20 września, przeprowadzono nieoficjalny bieg happeningowy na dystansie półmaratonu wzdłuż normalnej trasy biegu – po ścieżkach rowerowych i chodnikach. Start odbył się o godzinie 11:00 w Dziekanowicach, a meta trasy znajdowała się na Placu Św. Wojciecha w Gnieźnie. Wszystko tak jak pierwotnie zaplanowano. By tradycji stała się zadość.

Fajnie, że udało się zorganizować taki realny bieg. Na starcie pojawiło się około 70 osób, które przebiegły ten dystans, choć ze względu na pandemię nie wysyłaliśmy zaproszenia – wyjaśnia Andrzej Krzyścin. – Przebiegliśmy ten dystans w bezpieczny sposób, przestrzegając obostrzeń i reżimu sanitarnego, zgodnie z przepisami ruchu drogowego. Super się przy tym bawiliśmy – ocenia dyrektor zawodów.  

Wierni Lechici pobiegli po raz 43.

Udział w biegu happeningu wzięła czwórka tak zwanych Wiernych Lechitów, którzy startują w Biegu Lechitów od pierwszej edycji, zorganizowanej w 1978 r. i ani razu nie opuścili zawodów. To 74-letni Stefan Dobak, 71-letni Hieronim Olejniczak, 68-letni Wojciech Wesołowski i jego rówieśnik Jerzy Nawrot, o których niedawno pisaliśmy.

To było fantastyczne. W zasadzie całe przedsięwzięcie było zorganizowane specjalnie dla nich. Oczywiście wszyscy fascynujemy się bieganiem, ale dla tych osób szczególnie ważne było, żeby pojawić się w tym miejscu i w tym czasie. Przez 42 wcześniejsze edycje naprawdę wiele poświęcali. Ciągle utrzymują swoje zdrowie w kondycji, która pozwala im wystartować i przebiec półmaraton – podkreśla Andrzej Krzyścin.

Przez wszystkie lata przyjeżdżali do Gniezna, poświęcając wszystko, często rezygnując też z różnych uroczystości rodzinnych. Co roku byli z nami. Mimo pandemii, udało się im wystartować po raz czterdziesty trzeci. To właściwie nasz największy sukces. W tym wypadku nie chodziło o żadną rywalizację, tylko o to, żeby się dobrze bawić. Żeby Wierni Lechici przyjechali i wzięli udział w 43. edycji biegu w sposób zbliżony do normalności – dodaje.

Tęsknota za tradycyjną formą imprezy

Biorąc pod uwagę okoliczności (pandemię koronawirusa), Andrzej Krzyścin jest zadowolony z przebiegu tegorocznych zawodów. Jednocześnie tęskni za tradycyjną formułą biegu. Zwłaszcza, że zawody w Gnieźnie od lat posiadają specjalną oprawę, nawiązującą do historii pierwszej stolicy Polski.

Niektórzy biegacze w trakcie zawodów zakładają stroje z piastowskiej epoki, a wręczenie nagród odbywa się w historycznej oprawie u podnóża katedry w Gnieźnie. Zwycięzcy zasiadają na królewskim tronie, otrzymują królewskie insygnia, a następnie udają się na przejażdżkę konną bryczką.

Oczywiście, biorąc pod uwagę sytuację, która obecnie panuje w kraju i na świecie, jestem zadowolony z przeprowadzonej inicjatywy. Dla mnie jednak bieganie to rywalizacja bezpośrednia, w danym miejscu, w którym możemy pokazać wszystkim początek Państwa Polskiego, kawał historii i piękną oprawę. To wspólna zabawa, wspólne zdjęcia - ocenia Andrzej Krzyścin. – Wszyscy czekamy na przyszły rok i mamy nadzieję, że staniemy na starcie i wszyscy pobiegniemy razem.

Marek Wiśniewski