#NaszePasje: Wojciech Zdanowicz – Tenis to wymagający sport

Sukcesy Igi Świątek z pewnością zachęcą wiele osób do gry w tenisa. Wojciecha Zdanowicza zachęcił do tego ojciec, wiele lat temu. Dziś sam gra ze swoimi dziećmi. W PKO Banku Polskim pracuje jako starszy dealer w Departamencie Skarbu. Po pracy relaksuje się na korcie. Uważa, że wysiłek fizyczny i ciężka droga, jaką trzeba przejść, aby być dobrym w tym sporcie, dają ogromną satysfakcję i dużo pozytywnej energii.
około min czytania

Wojtek trenuje zazwyczaj trzy razy w tygodniu ze znajomymi, a co drugi tydzień rozgrywa rodzinnego debla – z żoną Iwoną oraz córkami 13-letnią Zosią i 15-letnią Basią. Z żoną startuje także w amatorskich zawodach tenisowych. We wrześniu tego roku, zdobyli pierwsze miejsce w kategorii gier podwójnych mieszanych podczas „Turnieju pamięci żołnierzy września 1939” w Otwocku. Uwielbia wysiłek, jaki trzeba włożyć w grę. Dzięki tenisowi odpoczywa od pracy i codziennych obowiązków, a także nawiązuje przyjaźnie.

Tenisowy Sulejówek

Pasję do tenisa zaszczepił w nim ojciec, który zaczął grać na studiach. Wojtek wcześniej, bo w wieku 7 lat. Mieszkał wtedy w Sulejówku i swoje pierwsze tenisowe kroki stawiał na kortach „topSpin”.

Gry uczyłem się od taty, a także oglądając mecze wielkich szlemów w niemieckiej telewizji DSF. Kiedy zaczynałem swoją przygodę, w Polsce kortów było bardzo mało. Takie jak w Sulejówku należały do rzadkości – zostały zbudowane z inicjatywy samorządu liceum im. Ignacego Paderewskiego. Obecnie dużo łatwiej jest zacząć grać w tenisa, bo kortów, szkółek i miejsc do samodzielnej nauki jest mnóstwo – mówi Wojtek.

Po kilku latach Wojtek musiał zrezygnować ze swojej pasji. Powody były prozaiczne – rodzice nie mogli jej finansować, a dodatkowo, na warszawskim Gocławiu, gdzie zamieszkali, nie było w pobliżu kortów. Do tenisa wrócił w liceum i od tamtego czasu gra nieprzerwanie. Bardzo lubi korty w Zamościu oraz Sopocie. Na wakacje tenisowe poleca Hotel Jabłoń na Mazurach. Na co dzień trenuje na Warszawiance, w klubie Mera i na kortach „topSpin” w Sulejówku, do którego wrócił po latach i zamieszkał ze swoją rodziną.

Wysoko postawiona poprzeczka

W 2016 r. Wojtek dołączył do drużyny tenisowej PKO Banku Polskiego i reaktywował starty w rozgrywkach firmowych Business Tennis League (BTL).

Pomysł podsunęła mi Ania Rek-Dębicka z Biura Bankowości Hipotecznej, którą poznałem kiedyś na wakacjach tenisowych na Mazurach. Bardzo duży udział miał w tym także Włodzimierz Brzusek z Centrum Rozliczeniowo Księgowego, kapitan naszej drużyny, który już wcześniej reprezentował bank w różnych rozgrywkach tenisowych. W ubiegłym roku, w turnieju Sportgas Tennis Cup wywalczył drugie miejsce. Nasza drużyna startuje przede wszystkim w BTL, ale organizujemy również wspólne treningi, wewnętrzne turnieje i czasem jeździmy na zawody organizowane przez branżowe stowarzyszenia, np. dziennikarzy czy energetyków – mówi Wojtek.

W lidze BTL w sezonie 2019-2020 bankowa drużyna zajęła drugie miejsce, w sezonie 2017-2018 trzecią pozycję, a w sezonie 2016-2017 czwartą. Wojtek do tej pory nie wygrał żadnego turnieju indywidualnego, choć często dochodził do półfinału, a nawet finału. – Nigdy nie starałem się być kolekcjonerem pucharów, raczej grać w turniejach, w których poprzeczka była wysoko postawiona. Ceną za to jest brak zwycięstw, ale dzięki temu poziom gry szedł stale w górę – wyjaśnia.

Najlepsze wyniki osiąga w drużynowych występach mikstach i deblach, gdzie maksymalnie wykorzystuje swoje atuty, a partner swoje. Razem udaje się wejść na poziom o wiele wyższy niż gdybyśmy grali oddzielnie. Tak było w Otwocku podczas „Turnieju pamięci żołnierzy września 1939”, podczas którego wywalczyliśmy z żoną pierwsze miejsce. Moim atutem jest szybkość, serwis, backhand i dobra gra przy siatce – idealna kombinacja umiejętności do debla. Jestem raczej zawodnikiem defensywnym niż ofensywnym, poza tym staram się wygrywać wymiany nie samą siłą uderzenia, ale grając piłki kątowe. Z kolei moja żona ma bardzo dobry serwis slajsowany i jest w stanie długo utrzymać piłkę w grze – podsumowuje Wojtek.

Dwa lata temu wygrał także turniej zorganizowany w Sulejówku z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości – był to „RetroTurniej” grany starymi drewnianymi rakietami.

Grać jak Iga

Wojtek uważa, że aby być naprawdę dobrym w tym sporcie, trzeba bardzo ciężko pracować. – Tenis jest niezwykle wymagający, zarówno pod względem technicznym i fizycznym, jak i mentalnym. Dobrze grać nie oznacza tylko przebijać piłki przez siatkę, ale przede wszystkim znaleźć równowagę pomiędzy tymi trzema sferami. Kiedy już robi się postępy, satysfakcja jest ogromna. Poza tym to bardzo dynamiczny sport, który daje możliwość realizowania różnych taktyk. Można zagrać sto razy z tym samym przeciwnikiem, a za każdym razem mecz będzie inny. Osobom, które chciałyby rozpocząć przygodę z tenisem, polecam wzięcie chociaż kilku lekcji z trenerem – zachęca Wojtek.

Wzorem do naśladowania jest dla niego hiszpański tenisista Rafael Nadal. Z polskich zawodników podziwia Huberta Hurkacza i Łukasza Kubota. – Cenię ich głównie za skromność i pracę, jaką wkładają w treningi. To połączenie przynosi efekty. Bardzo lubię oglądać mecze deblowe Łukasza. Od lat niezmiennie prezentuje wysoki poziom – chwali Wojtek.

Spośród tenisistek podziwia Igę Świątek, która wygrała tegoroczny turniej French Open. – Obserwuję jej karierę od momentu, gdy w 2016 r. wygrała pierwszy turniej ITF. Jest bardzo młoda i „przeskoczyła” kilka pięter kariery w krótkim czasie. Bardzo podoba mi się jej agresywny i zróżnicowany styl gry. Cenię ją również za zachowanie na korcie – spokój, autentyczną radość i szacunek dla rywali, ekipy, organizatorów i widowni. Styl, w jakim zwyciężyła w Roland Garros był nietuzinkowy, gdyż nie straciła po drodze do finału nawet seta, a mecze rozegrała w ekspresowym tempie. Dzięki świetnej technice i kontroli całego ciała, Iga mocno uderza piłkę podobnie jak Serena Williams, mając o wiele mniejszą masę mięśniową. Myślę, że czekają ją jeszcze wielkie sukcesy – podsumowuje Wojciech Zdanowicz.

Joanna Kornaga
Ekspert w PKO Banku Polskim