„Rower to czerpanie radości z życia”. Bankowi kolarze #3: Grażyna Szynalska

Rower daje jej poczucie wolności od codziennych trudów. Jeżdżąc samochodem często nie zwracamy uwagi na to, co nas otacza, a także nie przywiązujemy uwagi do okolic, w których mieszkamy. Warto to zmienić! – mówi Grażyna Szynalska, starszy specjalista w Biurze Obsługi Transakcji Rynków Finansowych w Centrum Rozliczeniowo Księgowym PKO Banku Polskiego.
około min czytania

Grażyna Szynalska z jazdą na rowerze jest związana od najmłodszych lat, w czym pomogło jej miejsca zamieszkania – Osiedle Tysiąclecia w Katowicach.

Życie blisko Parku Śląskiego sprawiało, że wiele wakacyjnych dni spędziłam na rowerowym poznawaniu dróżek, które dla wielu osób z Katowic czy też Chorzowa do dziś są nieznane. Wspominając te chwile uświadomiłam sobie, że już wtedy smakowanie nowych miejsc oraz przyrody za pomocą dwóch kółek sprawiało mi niesamowitą przyjemność – wspomina Grażyna Szynalska.

Liczne korzyści z jazdy na rowerze

W jeździe na rowerze zauważa wiele pozytywów. Zwłaszcza, jeżeli chodzi o poznawanie nowych miejsc i kontakt z naturą.

Jestem w stanie poświęcić więcej uwagi otaczającym mnie terenom, mogę zatrzymać się w dowolnej chwili, by uchwycić na zdjęciu piękny krajobraz, a co więcej robię to wszystko na świeżym powietrzu. Podmiejskie tereny Warszawy pozwoliły mi na wielogodzinne przejażdżki rowerowe. To dzięki nim jestem w stanie dostrzegać uroki natury. Jeżdżąc samochodem często nie zwracamy uwagi na to, co nas otacza, a także nie przywiązujemy uwagi do okolic, w których mieszkamy. Warto to zmienić! – podkreśla.

Dwa kółka traktuje również jako niemal niezawodny środek transportu.

Mogę nim sprawnie dotrzeć do pracy, pojechać na mniejsze zakupy, a także wybrać się na spotkanie ze znajomymi i nie muszę przy tym korzystać z zatłoczonych środków komunikacji. Jest to kolejny pozytywny aspekt, który dostrzegam w tym, co daje mi rower. Zaraz po poczuciu prowadzenia zdrowego trybu życia, a także utrzymywania swojego ciała w dobrej formie – wymienia Grażyna Szynalska.

Podkreśla, że dziś rower to dla niej czerpanie radości z życia oraz poczucie wolności od codziennych trudów. W trakcie jazdy ma czas, żeby skupić się na tym, co daje jej pełnię przyjemności, a wraz z każdym przebytym kilometrem wzrasta jej poczucie dobrze spędzonego czasu, uporządkowania nurtujących mnie myśli.

Grazyna-srodek.jpg

Akcje charytatywne - dodatkowa motywacja i duma

Praca w PKO Banku Polskim pozwoliła Grażynie Szynalskiej na spotkanie osób, które podzielają jej rowerową pasję. Dzięki przynależności do bankowej sekcji kolarskiej zadebiutowała w zawodach kolarskich.

W pewnym momencie zdecydowałam się dołączyć do Teamu PKO, wraz z którym miałam okazję wystartować w swoich pierwszych zawodach rowerowych w serii Poland Bike. To właśnie w trakcie zawodów poczułam, iż dzięki pasji można rywalizować z innymi i sprawdzać swój poziom z uśmiechem na ustach – mówi Grażyna Szynalska

W imprezach rowerowych, w których miała okazję później startować, ważny był dla niej m.in. aspekty charytatywny. Zmagania sportowe i pomoc potrzebującym powodują, że ma poczucie działania nie tylko dla siebie, ale też dla innych i to jeszcze bardziej motywuje ją do startu. Brała również udział w takiej akcji podczas imprezy oraz w akcji kręcenia kilometrów na rehabilitację Ryszarda Szurkowskiego.

Początki przygody z rowerem szosowym

Z upływem lat zdecydowała się na poszerzenie swojej pasji i spróbowanie sił w kolarstwie szosowym.

Dzięki mężowi, który również jest zapalonym kolarzem, dowiedziałam się o zajęciach prowadzonych przez Ministrę Kolarstwa i Sportu, które są w pełni poświęcone kobiecemu kolarstwu i szkoleniom rowerowym adresowanym wybitnie dla kobiet. Z jej pomocą wypożyczyłam rower szosowy i zaliczyłam na nim swoja pierwszą przejażdżkę. Bakcyla złapałam momentalnie – wspomina Grażyna Szynalska. 

Wraz z mężem zaczęliśmy intensywnie poszukiwać roweru, który byłby idealny na początek mojej przygody z kolarstwem szosowym. Dzięki szosowej maszynie, jazdę na rowerze zaczęłam postrzegać jako formę uprawiania sportu, a nie tylko jako rekreacyjny sposób spędzania wolnego czasu. Sportowe podejście do rowerów sprawiło, że swoją pasję staram się praktykować przez cały rok – lato w plenerze, zima na trenażerze – opowiada.

Największe sukcesy rowerowe

Za największe sportowe osiągnięcie Grażyna Szynalska uważa przejechanie pierwszej setki na rowerze szosowym, a także udział w campie rowerowym, gdzie zrobiła progres w zakresie jazdy na podjazdach i zjazdach.

Była to też dla mnie dobra zaprawa przed jazdą w górach, gdyż Małopolska to nie jazda po płaskim Mazowszu – tam przewyższenia dochodzą do 800-900 metrów, momentami ze sporym nachyleniem – zwraca uwagę.

Kolejny sukces na jej koncie to start w maratonie MTB Zimowy Poland Bike w Nieporęcie w 2020 r.

To moje pierwsze zawody zimowe, a zarazem ostatnie przed pandemią. Dawałam z siebie wszystko! Było trudno, tym bardziej że jestem amatorką i nigdy nie trenowałam kolarstwa w sposób bardziej profesjonalny np. z trenerem. Informacji na temat treningów lub diety szukam w internecie. Czerpię ją też z książek, od ekspertów w tej dziedzinie lub znajomych z większym doświadczeniem kolarskim – wymienia.

W pamięci Grażyny Szynalskiej – ze względu na sporą trudność techniczną trasy – najbardziej utkwiły zawody Poland Bike w Radzyminie w 2019 r. Nie była przygotowana na jazdę na czas po tak wymagającym terenie. Tu dały mi się we znaki głównie megazapiaszczone trasy. Pamięta tę walkę z sobą i piachem!

Ulubione dystanse rowerowe

Jeżdżąc na rowerze górskim, Grażyna Szynalska najbardziej lub dystans ok. 40-60 km.

To zależy od ukształtowania terenu, ponieważ jest to bardziej jazda interwałowa, wymagająca szybkich zrywów i zmian – zaznacza.

Na rowerze szosowym jej ulubiony dystans jest znacznie dłuższy i wynosi ok. 100 km. Na takim dystansie ma „fun” z jazdy, a przy okazji ćwiczy jeżdżenie w peletonie.

Jazda w grupie daje mi poczucie dobrze spędzonego czasu z ludźmi, podzielającymi moją pasję, a także poznawania najbliższych okolic, do których normalnie pewnie bym nie dotarła, jeżdżąc samochodem – zauważa

Łączenie kolarstwa z pracą i życiem prywatnym

Grażyna Szynalska przyznaje, że łączenie regularnych treningów kolarskich z pracą w PKO Banku Polskim i życiem prywatnym to dla niej nie lada wyzwanie, bo każdy z tych aspektów jest dla niej ważny.

Dla mnie receptą jest własna organizacja i planowanie, a potem trzymanie się planu. Często wiąże się to z wyrzeczeniami i nie ma co ukrywać wyciskaniem maksimum z doby. Dobrze, że nie mam już małych dzieci, które bardzo angażują. Czas dla bliskich jest dla mnie istotny i staram się uczestniczyć w życiu dzieci i rodziny na bieżąco. Z przyjaciółmi z kolei organizuję czas w formie wyjazdów rowerowych – na 2-3 dni lub na miejscu. Weekendy, a najczęściej niedziele, to dla mnie moment na pasję i odpoczynek – wyjawia.

W tygodniu stara się wychodzić na trening szosowy lub MTB, trening siłowy, a także zrobić rozciąganie lub poćwiczyć jogę. W sezonie zimowym zaczęła korzystać z planu treningowego na trenażerze. Trzy razy w tygodniu trening dostosowany do FTP. Dołączyła przy tej okazji do społeczności Zwifta.

Największe kolarskie marzenia

Grażyna Szynalska ma jasno sprecyzowane kolarskie plany. Jej marzeniem i jednocześnie celem jest wyprawa rowerowa na Majorkę, Wyspy Kanaryjskie i poznanie tamtejszych tras, wymagających już niezłej kondycji i wytrenowania.

Z celów krajowych chciałabym przejechać trasę R10 nad naszym morzem, która liczy prawie 430 km i prowadzi od Świnoujścia na Hel. Uważam, że zaliczenie tych dwóch przejazdów będzie dla mnie pewnego rodzaju spełnieniem i zwieńczeniem mojego zamiłowania, które towarzyszy mi od najmłodszych lat – nie ma wątpliwości.

Marek Wiśniewski