Branża kosmetyczna korzysta ze wsparcia
W połowie maja, gdy po dwóch miesiącach izolacji otwarte zostały salony fryzjerskie i kosmetyczne, słychać było wyraźny oddech ulgi w całej Polsce. Rozpoczęliśmy szturm, który trwać będzie jeszcze wiele tygodni. Jest szansa, że wspomoże to tzw. branżę beauty, która wpadła w poważne tarapaty. 2020-05-26Okazuje się, że problemy wywołane pandemią tylko pogorszyły już i tak słabą kondycję tego sektora gospodarki. Z danych Krajowego Rejestru Długu wynika, że zobowiązania branży sięgają prawie 38 mln zł. Średni dług zakładów z sektora beauty to 13 667 zł. Duża konkurencja na rynku sprawiała, że salony kosmetyczne i fryzjerskie walczyły o każdego klienta.
Zamknięcie biznesu było olbrzymią stratą, a teraz odrabianie tych strat będzie wolniejsze niż mogłoby się wydawać – uważa Urszula Topa, właścicielka salonu fryzjersko-kosmetycznego w Gdańsku. – Wprawdzie telefon wciąż się urywa i lista chętnych właściwie się nie kończy, ale koszty przyjęcia w zakładzie jednego klienta są dużo wyższe niż przed pandemią. Kupujemy znacznie więcej środków dezynfekujących, jednorazowych ręczników i peleryn fryzjerskich. Musimy też zapewnić maseczki wszystkim pracownikom. W czasie godzin otwarcia zakładów, możemy przyjąć o 3-4 osoby mniej niż dotychczas. Pomiędzy klientami musimy mieć czas na dezynfekcję każdego stanowiska, a poczekalnia jest wyłączona.
Dużą gałąź całego sektora beauty stanowią firmy oferujące zabiegi z medycyny estetycznej, kosmetologii czy rekreacji. Te – po odmrożeniu sektora w połowie maja – mogły wrócić do swojej działalności tylko częściowo. – Odczuliśmy pandemię bardzo mocno. Nasze obroty spadły prawie o 100 proc. – mówi Małgorzata Moczybroda, członek zarządu SPA Orkana.
Na ratunek firmom wyruszył rząd. Jeszcze w marcu uruchomiona została tzw. tarcza antykryzysowa. Miesiąc później realną pomoc zaoferował Polski Fundusz Rozwoju w ramach tzw. tarczy finansowej. O wsparcie z niego mogą ubiegać się firmy, które zatrudniają pracowników, a ich obroty zmniejszyły się z powodu pandemii. Subwencja z PFR może być aż w 75 proc. bezzwrotna. Procedury związane z jej uzyskaniem zostały uproszczone. Wniosek można złożyć poprzez serwis iPKO.
– Dowiedziałam się o subwencji od koleżanki z tej samej branży, a także od pracownika PKO Banku Polskiego. Subwencja jest nam bardzo potrzebna, przede wszystkim, żeby utrzymać pracowników, których nie zwolniliśmy. Chcemy w dalszych krokach inwestować i dalej się rozwijać – dodaje Małgorzata Moczybroda.
Do tej pory z pożyczek PFR skorzystały już 182 tys. firm. Wypłacono w sumie prawie 36 mld zł pomocy, co pozwoli zachować ponad 1,8 mln miejsc pracy.
Bartosz Piotrowski